Na rynkach paliw obserwujemy zjawiska, które można określić jako nierynkowe – powiedział w programie "Rozmowa Piaseckiego" na antenie TVN24 członek Rady Polityki Pieniężnej (RPP) Przemysław Litwiniuk.
Ekonomista prognozował, że po wyborach ceny paliw pójdą w górę. To między innymi efekt obniżek na niektórych stacjach paliwowych. Litwiniuk podkreślił, że "szacować można, że paliwo byłoby droższe o 1,20 zł czy 1,50 zł, gdyby nie doszło do przejściowo zerowego lub ujemnego parytetu importowego". – Trudno znaleźć, a przynajmniej nie ujawniono dotychczas, ekonomicznego uzasadnienia dla takiego zabiegu. Rozumiem więc tych, którzy szukają politycznego wyjaśnienia – mówił ekspert.
10 a potem 9 procent
– Szacujemy, że po
wyborach paliwo podrożeje w listopadzie o co najmniej 10 procent, a w grudniu o
kolejne 9 procent. To się odbije półprocentowym wzrostem stopy inflacji w
listopadzie i półprocentowym w grudniu. Oczywiście, jest to szacunek oparty na
danych dnia, dzisiaj sytuacja na świecie jest taka, że ceny ropy mogą
całkowicie zmienić swoje parametry – powiedział Litwiniuk. Dodał, że "są to
szacunki wynikające z prognoz Narodowego Banku Polskiego".
Czytaj więcej
Biorąc pod uwagę oczekiwaną inflację, polityka pieniężna pozostaje restrykcyjna – podkreśla Adam Glapiński, sugerując, że przestrzeń do obniżek stóp nie została wyczerpana.
Na te słowa zareagowało w mediach społecznościowych biuro prasowe Narodowego Banku Polskiego.