Można znaleźć kilka argumentów przemawiających za takim byczym scenariuszem. Chociaż w większości są to już znane inwestorom argumenty.
Pierwsza wrześniowa sesja na GPW zakończyła się przewagą wzrostów. Oczywiście nie można na tej podstawie wyrokować co do przyszłego zachowania GPW, ale nie sposób pominąć tego, że opublikowane w piątek ważne dane z amerykańskiego rynku pracy (razem z wcześniejszymi raportami) do takiego zamknięcia się przyczyniły.
Sierpień na warszawskiej giełdzie był najgorszym miesiącem od września 2022 roku. Szczególnie dla dużych spółek. Indeks WIG20 stracił aż 7,58 proc., wracając w okolicę 2000 pkt, po tym jak w czerwcu urósł o 8,76 proc., a w lipcu dołożył do tego 6,46 proc. Pod tym względem parkiet w Warszawie wypadł naprawdę słabo. Dla porównania amerykański S&P500, który w sierpniu również korygował swoje wzrosty, spadł tylko o 1,77 proc., francuski CAC40 o 2,42 proc., niemiecki DAX o 3,04 proc., natomiast węgierski BUX urósł o 4,49 proc., zaliczając piąty kolejny wzrostowy miesiąc i wspinając się na nowe historyczne rekordy.
Pomimo tak mocnego cofnięcia sierpniowe spadki WIG20 wciąż należy identyfikować jako korektę trwającej od jesieni ubiegłego roku hossy na GPW. Przemawia za tym przede wszystkim ocena sytuacji na wykresie dziennym indeksu dużych spółek. W ubiegłym tygodniu indeks ten wykonał zdecydowany zwrot w górę z poziomu lipcowego dołka, jednocześnie broniąc psychologicznego wsparcia na poziomie 2000 pkt. Dodając do tego inne popytowe sygnały, taki zwrot na indeksie na gruncie analizy technicznej jawi się jako definitywne zakończenie spadkowej korekty.
Czy wrzesień na giełdzie w Warszawie będzie lepszy od sierpnia? Wydaje się, że tak właśnie będzie. Przynajmniej jeżeli spojrzymy na globalne rynki akcji przez pryzmat działań banków centralnych.