Jednym z podstawowych fundamentów zwyżek na rynkach w ostatnich dziesięciu miesiącach, obok tezy o szybkim pivocie Fedu oraz hossie IT związanej ze sztuczną inteligencją, były oczekiwania związane z ponownym otwarciem gospodarki chińskiej. W ostatnich latach Chiny generowały tyleż szans inwestycyjnych, co i ryzyka, dodatkowo wzmacnianego zmianami w polityce komitetu centralnego oraz zamknięciem kraju związanego z pandemią Covid-19. Tym bardziej inwestorzy pokładali ogromne nadzieje w ponownym otwarciu gospodarki Państwa Środka, choć ostatnie miesiące pokazują, że efekty są jak dotąd dalekie od oczekiwań.

Problemem ostatnich dni okazały się być odczyty inflacji wskazujące na deflację, co zmusiło chiński bank centralny do obniżek stóp procentowych. Patrząc jednak głębiej, widać więcej zagrożeń niż szans dla tej jednej z największych globalnych gospodarek. Przede wszystkim trendy demograficzne nie są sprzyjające, społeczeństwo Chin się starzeje, co wpływa na spadek populacji w wieku produkcyjnym. Boom na rynku nieruchomości sprzed kilku lat pozostawił za sobą wiele problemów związanych z ogromnym, trudnym do spłacenia zadłużeniem. Również konsumpcja prywatna pozostaje daleko od oczekiwanego poziomu. Sytuacja nasuwa analogię z tą, w jakiej kilkadziesiąt lat temu znajdowała się Japonia, co w jej przypadku przyniosło tak zwaną utraconą dekadę.

W rezultacie ceny akcji na rynku chińskim znajdują się na poziomach niższych niż w 2007 r., a wskaźniki zysku na akcję oscylują przy poziomach notowanych w 2013 r. Tym samym, według części kategorii, chińskie akcje są obecnie uznawane za jedne z najtańszych na świecie. I nic nie wskazuje, by miało się to szybko zmienić.

Patrząc na korektę obserwowaną na globalnych rynkach akcji, widać więc wyraźne osłabienie strony popytowej, która oczywiście nie oddaje jeszcze pola. Do tematu Chin dochodzą wątpliwości odnośnie do terminu zakończenia cyklu podwyżek i rozpoczęcia obniżek stóp w Stanach Zjednoczonych, obawy o obniżki ratingów amerykańskich banków oraz przede wszystkim niemal nieprzerwany okres wcześniejszych zwyżek, co ma szczególne znaczenie w przypadku największych spółek technologicznych.

Można oczekiwać, że najbliższe tygodnie, przynajmniej do wrześniowego posiedzenia Fedu, będą kontynuacją obserwowanych ostatnio trendów, gdzie sesje spadkowe mieszają się ze wzrostowymi. W szerszym terminie perspektywy dla akcji pozostają oczywiście bez zmian, choć czynniki, które przemawiałyby za zwyżkami, przesuwają się w czasie, stąd kilka najbliższych tygodni będzie nerwowych.