Na środowym przetargu zamiany Ministerstwo Finansów znalazło chętnych na obligacje za prawie 6 mld zł. Popyt skupił się głównie na papierach stałokuponowych i prawie całkowicie został zaspokojony. Dyskusja o szybszych obniżkach stóp procentowych powoduje, że na obligacje oferujące zmienny kupon, mimo że płacą aktualnie więcej, było znów mniej chętnych. Realizacja tegorocznych potrzeb pożyczkowych zbliża się powoli do finału. Jesienią rozpocznie się już finansowanie nowego deficytu. Ten ma wynieść prawie 300 mld zł, a więc o ponad 100 mld zł więcej niż ten zaplanowany na rok bieżący. Wydatki zbrojeniowe i kolejna kampania wyborcza nie wspierają oszczędzania.

Minister finansów stawia na wzrost gospodarczy. Ten mają wspierać unijne środki i niższe stopy procentowe. Oprócz konsumpcji odpalić ma też silnik inwestycyjny. Dług ma się nadal mieścić poniżej konstytucyjnego progu, a deficyt nie być jeszcze objęty unijną procedurą zaciskania pasa. Koszty obsługi zadłużenia sięgną 75 mld zł. Po południu papiery dwuletnie oferowały 4,91, pięciolatki – 5,18, a dziesięcioletnia seria DS1034 – 5,43 proc. To kilka punktów więcej niż we wtorek i wyraźnie więcej niż na początku sierpnia. Różnica pomiędzy rentownością na krótkim i długim końcu wyraźnie wzrosła. Ten pierwszy wspiera perspektywa zbliżających się obniżek stóp. Drugi konsekwentnie wpisuje się w wycenę premii za wyższe potrzeby pożyczkowe i rosnącą gospodarkę. Krajowe obligacje taniały mimo spadającej rentowności na rynkach bazowych.