O ile zadłużenie SP wzrosło w 2023 r. o 8,7 proc. (107,7 mld zł), o tyle zadłużenie z emisji obligacji oszczędnościowych wzrosło o 30,1 proc. (25,5 mld zł), do 110,1 mld zł. Tym samym obligacje oszczędnościowe zajęły 8,2 proc. udziału w całości zadłużenia. Warto odnotować, że inwestorzy indywidualni mają w portfelach więcej obligacji skarbowych Polski niż fundusze inwestycyjne (57,3 mld zł) i firmy ubezpieczeniowe (64,5 mld zł). Już w 2020 r. gospodarstwa domowe ulokowały w obligacjach skarbowych więcej od tych dwóch grup inwestorów profesjonalnych, a w kolejnych latach przewaga inwestorów indywidualnych systematycznie rosła. Zazwyczaj nie jest to dobry omen, bo kiedy najmniej doświadczeni inwestorzy włączają się do hossy, oznacza to zwykle jej zmierzch, ale też pamiętajmy o przewadze, jaką dają obligacje oszczędnościowe względem innych papierów skarbowych – w każdej chwili mogą zostać przedstawione do przedterminowego wykupu, więc to te papiery znajdują się zawsze na czele kolejki.
udziału w obligacjach oszczędnościowych mają inflacyjne czterolatki.
Zadłużenie Skarbu Państwa z tytułu emisji obligacji oszczędnościowych z pewnością rosło także przez pierwsze dwa miesiące tego roku, bo – jak podał serwis Obligacje.pl – do końca lutego całkowita ich sprzedaż osiągnęła 10,3 mld zł wobec 40,7 mld zł w całym 2023 r. i wobec 4,6 mld zł zanotowanych w analogicznym okresie ub.r. W ostatnich trzech miesiącach inwestorzy indywidualni najchętniej kupowali obligacje trzyletnie o stałym oprocentowaniu, pola ustąpiły im czterolatki o oprocentowaniu zależnym od inflacji. Czterolatki wciąż mają jednak największy udział w zadłużeniu z emisji obligacji oszczędnościowych (58,6 proc. na koniec ub.r.; 64,5 mld zł).
Czytaj więcej
Na pierwszy rzut oka strategię zarządzania długiem w ostatnich latach można określić jako chybioną. W kluczowym momencie MF zwiększyło udział papierów o zmiennym oprocentowaniu, skróciło zapadalność i ograniczyło ryzyko inwestorów zagranicznych.
Ta sytuacja może się jednak dynamicznie zmienić. W marcu w nowe okresy odsetkowe wchodzą obligacje, których oprocentowanie zależne jest od styczniowego odczytu inflacji (3,9 proc.), a w kolejnych miesiącach inflacja miałaby okazać się jeszcze niższa. Posiadaczom obligacji czteroletnich (ale także niektórych serii dziesięciolatek) będzie opłacało się przedterminowe umorzenie posiadanych papierów i poniesienie związanych z tą operacją kosztów oraz zakup nowych, wyżej oprocentowanych obligacji. Być może po oczekiwanej konwersji popularność obligacji o stałym kuponie jeszcze wzrośnie.