Za 1 bitcoina płacono w piątek rano nawet 78,2 tys. dolarów. Najpopularniejsza kryptowaluta traciła więc około 7 proc. w porównaniu z notowaniami z czwartku. Od początku roku bitcoin stracił ponad 15 proc., a od szczytu ze stycznia spadł o 25 proc. Rekordowy poziom, 109 241 dolarów osiągnął 20 stycznia, czyli w dniu inauguracji prezydenckiej Donalda Trumpa. W piątek kurs bitcoina był najniższy od 9 listopada, czyli niemal „zniwelował” zwyżki osiągnięte po wyborach prezydenckich w USA.
- Jest wsparcie dla bitcoina w okolicach 70 tys. dolarów. Na to wskazuje analiza techniczna. Inwestorzy nie powinni jednak zakładać, że sprawy pójdą aż tak źle. Zobaczymy ten poziom dopiero wówczas, gdy negatywne nastroje będą dominowały na rynkach akcji – uważa Ruslan Lienkha, szef działu rynków w platformie kryptowalutowej YouHodler.
Czytaj więcej
Amerykańskie akcje oraz kryptowaluty słabo sobie radzą od początku rządów Donalda Trumpa. Inwestorzy zaczęli się spodziewać gorszej koniunktury gospodarczej w USA. Zwrócili się ku obligacjom. Mogli zarobić na giełdach europejskich, w tym na GPW.
Dlaczego doszło do przeceny na rynku kryptowalutowej?
Inwestorzy wiązali duże nadzieje z drugą kadencją Trumpa, który zapowiadał m.in. stworzenie narodowej rezerwy kryptowalutowej. Choć w pierwszych tygodniach jego rządów dało się zauważyć poprawę klimatu regulacyjnego wobec kryptowalut, to na razie plany stworzenia rezerwy nie zostały przedstawione.
Bitcoin oraz inne wirtualne waluty zaczęły więc tracić z powodu ogólnego wzrostu awersji inwestorów do ryzyka. Bezpośrednim impulsem do ostatniej przeceny stały się zapowiedzi Trumpa, że w przyszłym tygodniu wejdą w życie 25-procentowe cła na towary z Kanady i Meksyku oraz dodatkowe 10-procentowe cła na dobra sprowadzane z Chin.