- Na koniec tego roku będziemy mieć minimum 32 sklepy - mówi Przemysław Piotrowski, prezes Briju. Jutro firma otworzy swój 14. sklep (w Elblągu). - Teraz rozpoczynamy ekspansję w dużych miastach, takich jak np. Warszawa, Poznań czy Wrocław - dodaje.
Podstawowy biznes Briju to handel kruszcem, a budowa sieci detalicznej rozpoczęła się jesienią 2013 r. Z wcześniejszych zapowiedzi zarządu wynikało, że na koniec bieżącego roku sieć firmy rozrośnie się w większym stopniu, bo do 42 placówek. - Dojście do tego poziomu jest w tym roku realne, ale dobieramy starannie tylko najlepsze lokale. Nie chcemy rozwijać się za wszelką cenę i nie będziemy wchodzić do tych lokalizacji, których nie jesteśmy pewni. Mamy już podpisanych 17 nowych umów, kolejnych kilka jest w trakcie negocjacji i niedługo możemy je podpisać - dodaje Piotrowski. W większości nowo otwierane sklepy będą własne. Średnia powierzchnia placówki to 70-80 mkw.
Ile docelowo Briju chce mieć salonów? - Z własnych środków jesteśmy w stanie otwierać 20-25 sklepów rocznie, ale to zależy od dostępności i atrakcyjności lokalizacji - odpowiada Piotrowski.
Gnieźnieńska spółka w tym roku na inwestycje, głównie w otwarcia sklepów, wyda 15 mln zł (pieniądze będą pochodzić ze środków własnych). Nie są to jednak tylko środki trwałe, część tej kwoty stanowi koszt zatowarowania sklepów. Wcześniej Piotrowski wyjaśniał, że koszt otwarcia jednego salonu to około 0,75 mln zł, z czego większość stanowi zatowarowanie, a pozostała część to koszt wyposażenia oraz koszty adaptacji lub remontu salonu.
Segment jubilerski i detaliczny nieznacznie zwiększył w 2014 r. przychody do 14,8 mln zł z 14,4 mln zł rok wcześniej. Zysk brutto urósł do 5,2 mln zł z 2,4 mln zł. Obecnie segment ten ma 5 proc. udziału w obrotach firmy i 18 proc. w zysku brutto. Na razie spółka nie będzie prezentować osobno wyników sieci detalicznej.