Debata wyborcza pomiędzy Bidenem a Trumpem odbyła się już po zamknięciu giełd w USA, a pierwsze reakcje na nią nastąpiły na rynku walutowym. O ile przed nią notowania euro dochodziły do 1,071 dolara, to po debacie spadły poniżej 1,069 USD. W piątek rano euro jednak lekko odzyskiwało straty wobec amerykańskiej waluty. Podobny ruch widać było na wykresie notowań złotego. O ile przed debatą za 1 dolara płacono 4,028 zł, to po niej 4,038 zł, a rano około 4,03 zł. Kurs jena osiągnął natomiast kolejny dołek. 1 USD kosztował nawet 161,155 jenów, czyli najwięcej od 1986 r. Wciąż nie doszło do interwencji na japońskim rynku walutowym, a stanowisko stracił Masato Kanda, czyli dyrektor biura międzynarodowego japońskiego Ministerstwa Finansów (nazywany „głównym dyplomatą walutowym”).
- Na globalnym rynku EUR/USD pozostaje wokół 1,07 czekając na kolejne impulsy. Telewizyjna debata prezydencka pomiędzy Joe Bidenem, a Donaldem Trumpem została uznana za fatalną przez sam sztab Partii Demokratycznej, co może podbijać polityczną nerwowość na jesieni — twierdzi Marek Rogalski, główny analityk walutowy DM BOŚ.
Czytaj więcej
Za nami jedno ważne wydarzenie polityczne w USA, czyli pierwsza debata prezydencka między Bidenem oraz Trumpem. Z kolei przed nami drugie ważne wydarzenie, które wpływ będzie miało przede wszystkim na euro, czyli wybory we Francji. EURUSD pozostaje stabilny, ale na niskim poziomie w okolicach 1,0700. Czego oczekiwać po głównej parze walutowej, w szczególności, że czekają nas jeszcze bardzo ważne dane inflacyjne?
Na giełdach globalnych nie było jednak widać większego wstrząsu w związku z debatą. Większość azjatyckich indeksów kończyła piątkową sesję na plusie, a większość europejskich zaczynała handel od lekkich zwyżek. Może to wskazywać, że perspektywa ewentualnego powrotu do władzy Donalda Trumpa nie wywołuje obecnie szczególnego niepokoju wśród inwestorów.