Na konferencję Glapińskiego ekonomiści wyglądali bardziej niż na środową decyzję RPP. Było niemal pewne, że stopy pozostaną bez zmian, i tak się stało. Wśród głównych przesłanek za takim ruchem szef NBP wymienił przede wszystkim wzrost inflacji poza cel (4,3 proc. w sierpniu) na skutek częściowego odmrożenia cen nośników energii. – Gdyby nie podwyżki cen energii, inflacja nadal byłaby zgodna z celem NBP – mówił Glapiński.
Dodawał, że na koniec roku roczna dynamika cen powinna wynosić około 5 proc. i lekko wzrosnąć na początku 2025 r., jeśli rząd nie przedłuży działań osłonowych ws. cen energii. - Ale zapowiedział, że zabezpieczy w budżecie środki, aby podwyżki cen nie było. Wtedy inflacja nie wzrośnie. Wtedy też szybciej nastąpiłaby stabilizacja inflacji, a jako że później inflacja ma spadać – szybciej rozpocznie się dyskusja w RPP o pierwszej obniżce - powiedział szef NBP.
Czytaj więcej
Rada utrzymała stopy na niezmienionym poziomie – stopa referencyjna nadal wynosi 5,75 proc. To decyzja zgodna z oczekiwaniami ekonomistów, którzy oczekują pierwszych obniżek dopiero w połowie 2025 r.
Kiedy stopy w dół? „Nastroje w RPP dalekie od jastrzębich”
Glapiński wielokrotnie podkreślał, że warunkami do obniżek stóp jest stabilna inflacja i projekcje wskazujące na jej spadek. To powinno nastąpić w pierwszej połowie 2025 r.
- Nastroje Rady są bardzo dalekie od jastrzębich. Wszyscy są znużeni wysokimi stopami. Chętnie byśmy zakomunikowali, że obniżamy stopy, bo jest już dobrze. Ale jeszcze nie jest. Jeszcze jest gorączka, jeszcze trzeba podawać antybiotyk - mówił Glapiński.