Do wtorkowych notowań WIG20 przystępował mając za sobą dwie wzrostowe sesje, dzięki którym znów udało mu się wyjść powyżej poziomu 2500 pkt. Wydarzenia ostatnich tygodni kazały jednak zachować ostrożność. Nasz flagowy indeks już kilka razy robił podejście pod wspominany poziom i każda próba byków kończyła się zejściem na niższe poziomy. Historia lubi się powtarzać, w szczególności na giełdzie. Wtorkowe notowania to tylko potwierdziły.
Czytaj więcej
Okres od maja do października nie musi oznaczać strat dla posiadaczy akcji. Nie jest jednak tak udany pod względem stóp zwrotu, jak miesiące zimowo-wiosenne.
Od początku sesji byki zostały zepchnięte do defensywy. Początkowo skala przeceny była stosunkowo nieduża dzięki czemu poziom 2500 pkt pozostawał w ich zasięgu ręki. Niestety kolejne godziny notowań rozwiały nadzieje tych, którzy liczyli, że może dojść do odbicia w górę i powrotu powyżej wspomnianej, psychologicznej wartości. Zamiast tego skala przeceny zaczęła się pogłębiać. Kolor czerwony co prawda świecił także na większości europejskich parkietów, ale u nas odcień tej czerwieni był wyjątkowo intensywny. W drugiej połowie dnia WIG20 tracił już na wartości ponad 1 proc. i stało się jasne, że to niedźwiedzie wyjdą z przedmajówkowego starcia zwycięsko. Ostatecznie WIG20 spadł prawie 1,3 proc.
Wtorkowa sesja po raz kolejny pokazała, że wartość 2500 pkt dla indeksu WIG20 stanowi obecnie jedno z kluczowych miejsc na wykresie. Kilka nieudany prób trwałego sforsowania tego poziomu zwiększa ryzyko głębszego cofnięcia notowań. Na razie nasz rynek wchodzi w tryb majówkowy (brak sesji w środę i czwartek). Na kolejną prawdziwą walkę popytu i podaży trzeba poczekać do przyszłego tygodnia.