Wspominałem na tych łamach o jednym z ciekawszych wskaźników opisujących sentyment na amerykańskim rynku akcji, jakim jest pozycja netto dużego kapitału spekulacyjnego (NonCommercials) na kontrakcie E-mini S&P500. Pretekstem był jej majowy spadek do najniższej w 25-letniej historii publikowania cotygodniowych raportów Commitments of Traders wartości minus 434 tys. Do tej pory minima pozycji netto poniżej granicy minus 200 tys. były budowane ośmiokrotnie, co przeciwnie do wyrażonych w ten sposób coraz powszechniejszych oczekiwań kontynuacji spadków, aż siedem razy zbiegło się z rozpoczęciem większych fal wzrostowych na rynku akcji.
Jedynym wyjątkiem od tej kontrariańskiej reguły był wrzesień 2007 roku, kiedy duży kapitał spekulacyjny trafnie rozpoznał zbliżający się długotrwały rynek niedźwiedzia. Pozycja netto przekroczyła wówczas granicę minus 400 tys., co do maja stanowiło historycznie najniższą wartość tej zmiennej.
Można zatem zaryzykować tezę, iż o ile duży kapitał spekulacyjny w swoich jednomyślnych decyzjach najczęściej się myli, to wyjątki od tej reguły mają charakter spektakularny. Tu może pojawić się pytanie, czy wobec odnotowanej końcem maja rekordowej przewagi grających na spadek nie mamy przypadkiem do czynienia z sytuacją podobną do roku 2007. Obecnie S&P500 zachowuje się wprawdzie mocniej niż w analogicznym czasie po wrześniu 2007, ale podobieństwo obu sekwencji zmian pozycji netto nadal się utrzymuje.