Na wyniki niedzielnych wyborów do Parlamentu Europejskiego oraz ogłoszenie przedterminowych wyborów przez Emmanuela Macrona do krajowego parlamentu francuski CAC40 zareagował luką bessy i spadkiem o 2,4 proc. na otwarciu poniedziałkowej sesji. Z czasem udało się odrobić tylko niewielką część zniżki, bo po południu CAC40 pozostawał 1,8 proc. pod kreską. Tym samym główny indeks paryskiej giełdy znalazł się najniżej od prawie czterech miesięcy, a jego tegoroczna stopa zwrotu zmalała do około 4 proc.

Czytaj więcej

Słabsze euro i dolar znów powyżej 4 zł po wyborach w Unii Europejskiej

Do poniedziałkowej sesji CAC40 w średnim horyzoncie w trendzie bocznym, z górnym ograniczeniem w okolicach 8255 pkt (to zarazem najwyższe w historii poziomy indeksu paryskiej giełdy) i dolnym przy 7920 pkt. Kiepskie otwarcie tygodnia oznacza zatem, że kurs CAC40 wybił się dołem z kanału bocznego. Mocne wsparcie rysuje się obecnie dopiero przy 7590 pkt. W tych okolicach popyt ma więcej argumentów niż tylko pozioma linia wsparcia, bo również linię długoterminowego trendu wzrostowego, wyznaczonego od dołka z marca 2020 r. i przebiegającego przez dołki z września 2022 r. oraz października 2023 r.

CAC40 do końca dnia pozostawał najsłabszym indeksem w Europie. Niemiecki DAX po południu był o 1,2 pkt proc. lepszy, zaś krajowy WIG20 pod koniec sesji tylko nieznacznie zniżkował. Atmosferę na rynkach Starego Kontynentu podbudowało nieco neutralne otwarcie handlu za oceanem. paan