Obroty w I kw. były podobne do zeszłorocznych (9,9 mln zł), ale zysk netto był już niższy o dwie trzecie (112 tys. zł). Po ciężkiej zimie firma odczuwa oznaki ożywienia. – Kilka kontraktów przesunęło się na drugi kwartał i będzie to widać w wynikach – mówi Milczarek. Portfel zleceń świętokrzyskiego producenta kotłów jest w tej chwili wypełniony w 80 proc., ale ma się zapełnić w ciągu kilku miesięcy. – Złożyliśmy bardzo dużo ofert, być może więc trzeba będzie nawet zwiększyć zatrudnienie, by podołać ewentualnym zleceniom – mówi Milczarek.

Obroty firmy mogłaby podnieść zapowiadana od dawna sprzedaż pelletu, naturalnego ekologicznego paliwa. Firma uruchomiła już wprawdzie linię produkcyjną, ale na razie jedynie testowo. – Słoma, z której będziemy wytwarzać pellet, to trudny materiał. Nasza technologia jest autorska i wciąż ją dopracowujemy. Nim zaoferujemy towar klientom, musimy mieć pewność, że nie będą zawiedzeni – tłumaczy Milczarek. Nie chce jednak zadeklarować, kiedy testy się zakończą.

ZUK Stąporków ucierpiał na kryzysie finansów publicznych w krajach zachodnich. Udział eksportu w ogólnej sprzedaży spadł w spółce o około 15 pkt proc., do 35 proc. Duży wpływ miał na to też czekający wciąż na podpisanie kontrakt na dostawę filtrów do Norwegii, który wart jest kilkanaście milionów złotych. – Nasz kontrahent wstrzymuje na razie realizację tego projektu i trudno powiedzieć, kiedy się to zmieni. Zapewnia nas jednak, że kiedy z nim ruszy, ZUK Stąporków będzie jego wykonawcą – mówi prezes Milczarek.