Budownictwo hamuje

Z pandemią branża radzi sobie dobrze, ale czy w dłuższej perspektywie będzie co budować?

Publikacja: 23.04.2020 14:10

Budownictwo hamuje

Foto: materiały prasowe

Jeszcze zanim wybuchła pandemia eksperci oczekiwali, że w tym roku rynek budowlany będzie dalej hamować, po tym jak w 2019 r. urósł w jednocyfrowym tempie wobec dwucyfrowych zwyżek w poprzednich latach. Największe obawy są teraz o to, jak spowolnienie gospodarcze będące konsekwencją pandemii, przełoży się na inwestycje.

Według szacunków GUS, w I kwartale br. produkcja budowlano-montażowa w Polsce wzrosła rok do roku o 5,8 proc. W analogicznym okresie ub.r. notowany był 9,4-proc. wzrost, a jeszcze rok wcześniej 26-proc. W samym marcu br. wzrost rok do roku sięgnął 3,7 proc. wobec 10,8 proc. rok wcześniej.

Przyspieszone spowolnienie

- Marcowy wzrost produkcji budowlanej o 3,7 proc. oceniamy umiarkowanie pozytywnie, przy czym należy zwrócić uwagę, że po odsezonowaniu dynamika w marcu wyniosła tylko 1,6 proc. – mówi Bartłomiej Sosna, ekspert rynku budowlanego w firmie Spectis.

Ekspert zaznacza, że w I kwartale branża zdołała radę wypracować bufor, który będzie bardzo cenny w pierwszej fazie spowolnienia. - Dla dynamiki średniorocznej kluczowe będą wyniki II półrocza, które ma sezonowo dużo większy udział w produkcji budowlanej. Korzystny dla budownictwa jest fakt, że większości trwających procesów inwestycyjnych nie da się, lub nie opłaca się, zatrzymać z dnia na dzień. Mimo to, w najbliższych miesiącach rynek będzie spowalniał i - podobnie jak w innych branżach - pojawią się spadki, tylko częściowo będące efektem epidemii – prognozuje. Przypomina, że już w trakcie 2019 r. napływające z rynku wskaźniki wyprzedzające, szczególnie w budownictwie inżynieryjnym i niemieszkaniowym, nie napawały optymizmem.

- Jesienią ub.r. przedstawiliśmy prognozę zakładającą zerową dynamikę budownictwa w 2020 r. i była to prognoza najbardziej pesymistyczna na rynku. W obliczu światowych zawirowań nawet nasza ostrożna prognoza ulegnie pewnej korekcie – mówi Sosna. - Pozytywnie oceniamy jasną deklarację rządu o woli kontynuacji inwestycji publicznych. Problem jednak w tym, że za około 80 proc. inwestycji w gospodarce odpowiada sektor prywatny i tutaj dostrzegamy istotne zagrożenie – podsumowuje ekspert.

Państwowy katalizator

Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, podkreśla że w Polsce na szczęście nie doszło do administracyjnego wstrzymania robót budowlanych, czego najbardziej obawiał się rynek.- Generalni wykonawcy kontynuują prace na zdecydowanej większości kontraktów, mimo wielu utrudnień sytuacja płynnościowa dużych przedsiębiorstw jest relatywnie dobra, a same firmy wyrażają gotowość do pozyskiwania nowych zleceń – mówi ekspert. Wskazuje, że problemem są zablokowane organy administracji publicznej, a spadek tempa wydawania decyzji administracyjnych przekłada się negatywnie na realizację niektórych kontraktów.

Zdaniem Kaźmierczaka, w krótkim terminie obraz branży nie powinien się diametralnie zmienić, bo firmy wykonawcze mają zapełnione portfele na kolejne miesiące i nic nie wskazuje na zatrzymanie trwających inwestycji.

- W dalszej perspektywie można przewidywać, że inwestycje publiczne będą jednym z kół zamachowych odradzającej się gospodarki, już teraz generują one około połowę produkcji budowlano-montażowej. Uważam, że ich udział w kolejnych latach może być nawet wyższy, ponieważ możemy spodziewać się spadku liczby inwestycji w sektorze prywatnym – mówi Kaźmierczak. Spowolnienia ekspert oczekuje w mieszkaniówce, biurach i obiektach handlowych.

- Nienajlepsze perspektywy rysują się również przed inwestycjami samorządowymi. Spadające dochody zmuszają samorządy do ograniczenia planów inwestycyjnych. Pewnego pozytywnego impulsu możemy jedynie doszukiwać się w zapowiadanym wzmocnieniu rządowego programu dróg samorządowych i ewentualnym podniesieniu limitów zadłużenia dla samorządów w ramach kolejnych programów pomocowych – podsumowuje Kaźmierczak.

Nadchodzą słabsze miesiące

- Dane GUS potwierdzają tezę, że budownictwo jest sektorem gospodarki, który mimo początkowych obaw dosyć dobrze znosi okres lockdownu – komentuje Szymon Jungiewicz, główny analityk rynku budowlanego w firmie PMR. - Wzrost o 3,7 proc. rok do roku w samym marcu wskazuje, że obostrzenia na placach budów nie doprowadziły do zamrożenia prac. Relatywnie korzystne sygnały docierają zarówno z firm budowlanych, jak i producentów materiałów budowlanych. Również w kwietniu na razie nie ma paniki i nie widać znacznego spadku aktywności budowlanej - podkreśla.

Firma PMR na początku kwietnia przeprowadziła krótkie badanie wśród klientów i partnerów, m.in. z rynku budowlanego. Z sondy wynika, że 86 proc. badanych firm budowlanych funkcjonuje bez ograniczeń, dostosowując się do panujących warunków. Gdy pojawiają się ograniczenia, to średnio są one określane jako sięgające 30 proc.

- Najbardziej problematycznym elementem działalności dla firm z rynku budowlanego jest ograniczenie popytu i ograniczenie inwestycji. 45 proc. firm obserwuje relatywnie nieznaczny spadek sprzedaży, rzędu 15-20 proc. – mówi Jungiewicz. - Kolejne miesiące mogą jednak przynieść większe wyhamowanie, już 87 proc. ankietowanych przewiduje spadek sprzedaży w II kwartale rzędu około 20 proc. – dodaje.

Budownictwo
Rynek mieszkaniowy czeka na obniżki stóp. To okazja?
Materiał Promocyjny
Samodzielne prowadzenie księgowości z Małą Księgowością
Budownictwo
Huśtawka nastrojów na pierwotnym rynku mieszkaniowym
Budownictwo
BM mBanku poleca akcje czterech deweloperów mieszkaniowych
Budownictwo
Ministra funduszy nie odpuszcza deweloperom. Wniosek do UOKiK
Budownictwo
Adamietz zbuduje hotel Marvipolu w Gdańsku
Budownictwo
Echo z kumulacją