Reforma wskaźników referencyjnych w Polsce przeciąga się coraz bardziej i pewne jest, że nie zostanie wdrożona wraz z początkiem 2025 r. W ostatnim komunikacie Narodowa Grupa Robocza poinformowała bowiem, że uruchamia dodatkową rundę konsultacji publicznych. I co więcej, że proponowany wcześniej indeks WIRON nie jest już brany pod uwagę, teraz na tapecie jest WIRF.
Czy pożyczanie będzie tańsze
Na dziś wiadomo więc tyle, że wskaźnik WIBOR (który jest m.in. podstawą dla oprocentowanie kredytów mieszkaniowych) na pewno przestanie obowiązywać, ale nie wiadomo co go dokładnie zastąpi, ani kiedy to się stanie. Czy patrząc z punktu widzenia Polaków, którzy już mają lub planują zaciągnąć kredyt, takie opóźnienie i niepewność to powód do niepokoju?
Teoretycznie tak być powinno. W kwietniu 2022 roku premier Mateusz Morawiecki przedstawił bowiem reformę wskaźników referencyjnych jako sposób… na obniżenie obciążeń kredytowych Polaków. Ogłosił koniec WIBOR-u, a nowy indeks miał być „znacząco bardziej korzystny dla wszystkich kredytobiorców”.
A jak jest w praktyce? Jakie znaczenie dla klientów banków ma ta reforma? Czy rzeczywiście pożyczanie może być tańsze, czy ewentualnie spadną miesięczne raty do spłaty przy kredytach hipotecznych, a banki będą mniej zarabiać?