Hitem weekendu jest autorska kryptowaluta Donalda Trumpa, która w mniej niż 48 godzin zwiększyła jego (co prawda na razie na papierze) majątek o kilkadziesiąt miliardów dolarów i weszła do grona 15 kryptowalut o największej kapitalizacji. Być może dla osób nie analizujących rynku krypto to mało znaczący epizod, ale on wbrew pozorom bardzo dużo mówi o tym, jak może wyglądać ta druga kadencja. Trump doszedł do władzy m.in. na hasłach walki z „betonem urzędniczym” i choć po części to słuszne hasła, jego poczynania wskazują, że będzie próbował iść najkrótszą drogą gdziekolwiek widzi szansę na szybki interes. W tym przypadku dostrzegł szansę na wzbogacenie się i jednoczesne przypodobanie się określonej grupie osób i co ciekawe w tej drugiej kwestii wcale nie odniósł sukcesu. Ze środowiska krypto płynie wiele głosów zniesmaczenia i obaw o to, czy takie akcje pozwolą na wprowadzenie kryptowalut „na salony”, z czym wiązane były liczne nadzieje.

Wracając do samej prezydentury, ostatnie wydarzenia pokazują, że czeka nas prawdziwa huśtawka informacyjna. Weźmy Chiny, rywala numer jeden USA, będącego potencjalnie na celowniku nowej administracji. W trakcie kampanii mieliśmy zapowiedzi nałożenia na Pekin od początku bardzo wysokich ceł, a tu nagle mamy informacje o „konstruktywnym telefonie” z przewodniczącym Xi i wstrzymaniu zakazu dla TikToka w USA. Podobnie kwestia wojny na Ukrainie, którą Trump obiecał skończyć w jeden dzień. Nowy Sekretarz Skarbu wyraził poparcie dla jeszcze bardziej dotkliwych sankcji na Moskwę, ale jednocześnie z kręgów Trumpa dochodzą informacje, że jest on chętny złagodzić obecne sankcje jako „gest dobrej woli”. Tak naprawdę zatem trudno będzie wskazać prawdziwe intencje nowej administracji, bo większość zapowiedzi będzie elementem gry dyplomatycznej.

Dziś o 17:30 rozpocznie się ceremonia inauguracji, po której Donald Trump ma podpisać podobno ponad 100 dekretów. Wiele z nich będzie mieć charakter medialny. Dla rynków liczą się cła, podatki i polityka wobec Pekinu oraz Moskwy.

Jak na ten poziom emocji na rynku walut jest akurat dość spokojnie. Choć dane o inflacji w USA w ubiegłym tygodniu pomogły w niewielkim odbiciu na rynku długu, ogólny obraz danych nie był dla dolara niekorzystny. W tym tygodniu z danych makro najważniejsze będą wstępne indeksy PMI, które poznamy dopiero w piątek. W poniedziałek o 9:00 euro kosztuje 4,26 złotego, dolar 4,13 złotego, frank 4,52 złotego, zaś funt 5,04 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA Główny Ekonomista XTB [email protected]