W poniedziałek trudno było o emocje z uwagi na brak istotnych publikacji makro, a także wyczerpywanie się czynników, które dotychczas decydowały o zmienności. Na krajowym rynku długu uwagę zwracała natomiast kontynuacja zwyżki rentowności z długiego końca krzywej. Dochodowość polskiej dziesięciolatki osiągnęła poziom 1,50 proc. (miesięczne maksimum) i to pomimo wzrostu cen na rynkach bazowych, z którymi w poprzednich dniach notowania pozostawały w dodatniej korelacji, a także sygnałów napływu kapitału na rynki długu emerging markets.

W kolejnych dniach liczymy się z pogorszeniem nastrojów. Dotychczasowe argumenty za wzrostem apetytu na ryzyko motywowane planem ratunkowym dla europejskiej gospodarki, zwiększeniem programu PEPP przez Europejski Bank Centralny czy pracami nad szczepionką na Covid-19 przestają mieć uzasadnienie. O ile tradycyjnie trudno jest wskazać moment możliwego odwrócenia trendu, o tyle na gruncie fundamentów paliwo do angażowania się w bardziej ryzykowne aktywa się wyczerpuje. W przypadku krajowego rynku walutowego argumentami za przeceną złotego są wypowiedzi członków RPP. Za najbardziej prawdopodobny scenariusz tego tygodnia – skróconego dla inwestorów krajowych – uznaję stopniową zwyżkę notowań EUR/PLN.