Desperacja EBC

Rosnące rentowności obligacji, którym ostatnio poświęcamy sporo uwagi, nie ominęły także Europy Zachodniej. Reakcja EBC była niemal natychmiastowa. W grze kolejne luzowanie.

Publikacja: 03.03.2021 08:32

dr Przemysław Kwiecień CFA, Główny Ekonomista XTB

dr Przemysław Kwiecień CFA, Główny Ekonomista XTB

Foto: materiały prasowe

Reakcję EBC na wzrost rentowności długu można nazwać niemal paniczną. Po pierwszych delikatniejszych wypowiedziach Lagarde, kolejni członkowie nie owijali w bawełnę i wyrażali się o rosnących rentownościach niczym o jakimś nowym ruchu separatystycznym – trzeba zdławić za wszelką cenę. Z jednej strony pozycję EBC można próbować zrozumieć – europejska gospodarka pozostaje w zapaści. Dla porównania w styczniu sprzedaż detaliczna w USA wzrosła o 6%, zaś w Niemczech spadła o 4,5%. Restrykcje są przedłużane i jeszcze minimum marzec będzie trudny. Czeki Bidena do Europy nie dotrą, a na miejscu nie ma mowy o podobnym rozdawnictwie (przynajmniej w tej formie i skali). Dlatego można zrozumieć oburzenie EBC, że przez globalne tendencje, wywołane głównie przez USA, „cierpieć" ma strefa euro.

Zachęcam jednak to pewnej refleksji. Zdaniem przedstawicieli EBC oburzający i nieakceptowalny jest wzrost rentowności niemieckiej 10-latki do... -0,25%! Tak, jeśli ktoś chciałby pożyczyć niemieckiemu rządowi 1000 euro na 10 lat i czekać na ich zwrot dostałby po tym okresie ok 970 euro i to zdaniem EBC są niedopuszczalnie dobre warunki dla pożyczającego. Bo przecież niedawno rentowność wynosiła -0,6%, a zatem niemiecki rząd mógł zarobić na takiej transakcji przeszło dwukrotnie. Pytanie zatem, czemu i komu służy desperacka polityka EBC. Z pewnością nie konsumentom, których oszczędności przez ostatnią dekadę straciły realnie ok. 20%. Czy służy gospodarce? Jakoś poprzednie programy EBC nie wywołały szalonej akcji kredytowej i agresywnych inwestycji w znacznie lepszym otoczeniu makro. Podpowiem, służy rządom, które mogą przetrwać z katastrofalnym stanem finansów publicznych i wąskiej grupie najbogatszych, zyskujących na aprecjacji realnych aktywów. Fakt, iż unijna gospodarka przypomina Rzym z końca IV wieku nie powstrzyma EBC przed kolejnymi straceńczymi ruchami. Nie dziwi zatem paradoks – wczoraj po ogłoszeniu przedłużenia restrykcji w Niemczech tamtejsza giełda powróciła w okolice historycznych maksimów. Co ciekawe, zyskiwało również euro – dla dolara szansą na większe umocnienie jest bowiem wzrost napięć rynkowych.

Dziś w kalendarzu przede wszystkim raport ADP (14:15). Raport o tyle ciekawy, że poprawa sytuacji na rynku pracy wywołałaby wzrost rentowności obligacji i została... źle przyjęta przez rynki. Dochodzimy zatem do sytuacji, gdzie członkowie Fed po cichu może liczą, że dane będą słabe. Mamy też serię publikacji indeksów usługowych, w tym ISM o godzinie 16:00 oraz dane o zapasach paliw. Złoty nie radzi sobie jakoś szczególnie dobrze. O 8:15 euro kosztuje 4,5377 złotego, dolar 3,7536 złotego, frank 4,1006 złotego, zaś funt 5,2442 złotego.

dr Przemysław Kwiecień CFA

Główny Ekonomista XTB

Waluty
Złoty nieco słabszy, ale nadal trzyma się mocno
Materiał Partnera
Zasadność ekonomiczna i techniczna inwestycji samorządów w OZE
Waluty
Sytuacja na rynkach 16 kwietnia - perspektywy przełomu jednak nie widać?
Waluty
Bezpieczne waluty zyskują na wartości
Waluty
Słabszy złoty
Waluty
Sytuacja na rynkach 15 kwietnia: Dolar uwierzy w słabość Trumpa?
Waluty
Czy Trump przegrywa wojnę handlową?