W ostatnich tygodniach inwestorzy na całym świecie wydają się gonić za rosnącymi cenami surowców, oczywiście samemu też je dalej podbijając. Oprócz faktycznej próby ożywienia w przemyśle mamy przede wszystkim dalej do czynienia z ograniczeniami podaży, jak na rynku ropy oraz miedzi. Podaż ropy redukują cięcia OPEC przy silnym popycie, zaś Chiny pozamykały część nierentownych hut, co znów przy rosnącym popycie i mniejszej podaży może powodować dynamiczny wzrost ceny. Złoto z kolei i srebro mają być pod wpływem silnego popytu ze strony Chin i Indii. Zwłaszcza w Chinach inwestowanie w złoto stało się modne, ponieważ tamtejszy rynek nieruchomości cały czas przeżywa trudne chwile, rynek akcji odbił dopiero niedawno, rentowności są niskie, a Chińczycy nie mają dostępu do kryptowalut.
Wydaje się więc, że zarówno popyt na surowce ze strony przemysłu, jak i całych gospodarek podnosi się, a jednocześnie podaż ma swoje pewne ograniczenia, co szybko winduje cenę równowagi. Do tego wszystkiego dochodzi również efekt wzrostu oczekiwań inflacyjnych ze strony drożejących surowców. Jedynym sposobem na zabezpieczenie się przed tym jest ich posiadanie i dalsze podbijanie ceny.
Zdaje się, że rynek dopiero dostrzega, że zmieniło się nastawienie inwestorów i przechodzimy do kolejnej ćwiartki w cyklu koniunkturalnym, czyli ćwiartki surowcowej.