Po wzrostowym rozpoczęciu tygodnia, notowania ropy naftowej wczoraj zawróciły w dół. Nadal jednak bieżący tydzień upływa cenom ropy na poruszaniu się w rejonie 110 USD za baryłkę, a z fundamentalnego punktu widzenia inwestorzy poruszają się pomiędzy obawami o niedostateczną podaż na rynku ropy a strachem przed recesją – czyli czynnikami, które wpływają w odwrotnym kierunku na ceny tego surowca.
Wczoraj pojawił się cotygodniowy raport dotyczący zapasów paliw w Stanach Zjednoczonych. Departament Energii podał w nim, że w poprzednim tygodniu zapasy ropy naftowej w USA zniżkowały o 2,76 mln baryłek. Jest to większa zniżka niż oczekiwano jeszcze na początku tygodnia (spodziewano się spadku rzędu 0,2-0,6 mln baryłek), jednak nie jest to duża niespodzianka w obliczu wtorkowych szacunków Amerykańskiego Instytutu Paliw, które z kolei pokazały spadek zapasów o 3,8 mln baryłek.
Jednocześnie, Departament Energii podał wczoraj, że w poprzednim tygodniu zapasy benzyny wzrosły o 2,65 mln baryłek, a zapasy destylatów zwyżkowały o 2,56 mln baryłek. Tymczasem w obu przypadkach spodziewano się niewielkich zniżek (odpowiednio o 0,7 mln i 0,5 mln baryłek). Te wyliczenia mogą sugerować, że Amerykanie jednak nie kupują paliw w tak dużych ilościach jak się tego spodziewano, co negatywnie świadczy o perspektywach dla popytu na ropę.
Notowania ropy naftowej WTI – dane dzienne
Tymczasem dzisiaj ma zapaść decyzja OPEC+ w sprawie limitów produkcji ropy naftowej. Niewiele wskazuje na to, aby miała pojawić się tu jakakolwiek inna decyzja niż potwierdzenie postanowień lipcowych, czyli zamiarów zwiększenia limitów produkcji ropy o 648 tys. baryłek dziennie zarówno w lipcu, jak i w sierpniu. W obliczu szybko zmieniającej się sytuacji, OPEC+ raczej nie będzie decydować o tym, co z produkcją ropy naftowej w rozszerzonym kartelu będzie się dziać jesienią. Pomijając kwestie związane z konfliktem w Ukrainie, obecnie niestabilnie jest m.in. w Libii oraz Ekwadorze.