W powyborczy poranek notowania metali szlachetnych nieznacznie zyskują.

Kurs złota zakończył miniony tydzień na 3-proc. minusie, kończąc piątkowy handel poniżej 1230 dolarów za uncję. Negatywny wpływ na metale szlachetne miały bardzo dobre nastroje na globalnych rynkach, wywołane między innymi oczekiwanym zwycięstwem Macrona w niedzielnych wyborach.

Ceny spadały również na fali rosnących indeksów giełdowych. Amerykański S&P500 dotarł w piątek do 2400 punktów, wyrównując rekord z przełomu lutego i marca. Bardzo bliski tego wyczynu jest również przemysłowy Dow Jones. O ile w krótkim terminie notowania akcji będą obciążać złoto i srebro, o tyle w dalszym horyzoncie to właśnie giełdy mogą dać sygnał do istotnych wzrostów.

Być może jest to ostatni moment, żeby kupić złoto w dobrej cenie. Tak uważa David Beahm, prezes Blanchard and Company. – Przy całej niepewności nadszedł czas na dodanie złota i srebra do portfela. Oba metale zachowały się dokładnie tak, jak powinny, podczas kryzysu finansowego w 2008 r. Tak samo będzie podczas następnego kryzysu, skądkolwiek on nadejdzie – powiedział Beahm w wywiadzie dla Bloomberga.