Rok 2024 to był dla deponentów dziwny rok. Trochę dobry, trochę zły. Dobry, bo oprocentowania lokat i kont oszczędnościowych nie spadały tak szybko jak w roku poprzednim – ba, zdarzały się ich podwyższenia. Zły – bo w pierwszej jego części nad deponentami wisiał miecz Damoklesa obniżek stóp procentowych NBP, a zaczęły się one odsuwać w czasie, kiedy inflacja rozpoczęła ruch w górę.
2023 – rok spadków
Cały rok 2023 przebiegał pod znakiem obniżek: oprocentowania depozytów, a potem i oficjalnych stóp. NBP dokonał dwóch redukcji – referencyjna spadła w lipcu z 6,75 do 6 proc., a w październiku do 5,65 proc. Banki, które antycypowały te obniżki już od pewnego czasu, nabrały pewności. I wyglądało to tak.
Średnie oprocentowanie lokat do miesiąca, jak podawał NBP, spadło w ciągu 12 miesięcy z 6,2 proc. do 4,35 proc. – a zatem o 1,95 pkt proc. Minimalnie bardziej – o 1,97 pkt – spadły lokaty powyżej miesiąca do trzech miesięcy włącznie: z 6,27 do 4,30. Najniższy spadek oprocentowania dotyczył lokat powyżej trzech miesięcy do sześciu miesięcy włącznie: 1,56 pkt proc., z 6,36 do 4,80 proc. Lokaty sześciomiesięczne – bo to one stanowią większość w tym przedziale – były zatem najlepiej oprocentowane. Natomiast lokaty powyżej sześciu miesięcy do 1 roku włącznie – a zatem przede wszystkim roczne – straciły na oprocentowaniu 1,97 pkt proc.: z 6,54 do 4,57.
Ciekawa była natomiast sytuacja lokat z terminem zapadalności dłuższym niż rok. Na początku 2023 r. banki w zasadzie ich nie oferowały w obawie, że w przeddzień kolejnych obniżek stóp zbyt wysokie oprocentowanie obciąży ich wynik odsetkowy, zbytnie spadki zniechęcą klientów i mogą nawet prowadzić do zrywania długoterminowych lokat, a te służą do finansowania długoterminowych kredytów. W efekcie nie było ich w ofercie na przełomie roku 2022 i 2023, pojawiły się dopiero w lutym. I to z mało jak na owe czasy zachęcającym oprocentowaniem – 4,20 proc., które do końca roku spadło tylko o 0,12 pkt proc., do 4,08 proc.