Jak ocenia pan styl, w którym został pokonany historyczny szczyt przez WIG? Luka na otwarciu, podwyższony wolumen....
Rynki finansowe mają to do siebie, że w tak kluczowych jak obecnie momentach indeksy giełdowe zachowują się w nieprzewidywalny sposób i często w odmiennym stylu, niż byśmy tego oczekiwali. Pomimo wydawałoby się długiego okresu istnienia GPW, nasz rynek jest stosunkowo młody i nie posiada zbyt długiej historii, która stanowi bazę dla analizy technicznej. Zaatakowanie historycznie wysokich poziomów powinno zostać porównane z analogicznymi wydarzeniami, jednakże takowych są „aż" dwa przypadki. Jednym z nich jest sytuacja z 9 lutego 2004 r., kiedy to indeks otworzył się luką hossy i na wyraźnej aprecjacji wybił (zamknął się powyżej historycznych poziomów OHLC) szczyty ustanowione kilka lat wcześniej. Drugim okresem jest ten z lutego 2000 r. kiedy to po 6 latach rynek ponownie zmierzył się z długoterminowym oporem. W każdym z obu powyższych przypadków WIG rósł jeszcze o około 10 proc. zanim pojawiła się lokalna presja korekcyjna, zatem „statystycznie" należałoby spodziewać się podbicia benchmarku o kolejne 6000 pkt.
Spodziewa się pan od razu mocnej fali w górę, czy jednak cofnięcia pod szczyt i dopiero właściwego impulsu?
Jeżeli mielibyśmy szukać wskazówek w marcowych wydarzeniach z 2004 r. to najbliższe miesiące powinny upłynąć pod znakiem dominacji byków z silnym akcentem podaży. Kilkanaście lat temu, kiedy WIG przepchnął historyczne maksima, przez kilka miesięcy dominował okres horyzontalny będący wówczas okresem korekty, w której testowana była strefa wsparcia związana z wcześniejszymi szczytami. Przekładając to na obecny język należałoby liczyć się z testowaniem okolic 67 772 pkt w celu ustalenia, czy mamy do czynienia z wiarygodnym wybiciem, czy może jednak pojawiła się pułapka hossy i do gry wejdą zwolennicy krótkich pozycji. Ogólnie WIG ma za sobą wystarczająco długi czasowo jak i punktowo odpoczynek (pędząca korekta III – XII 2017.r.), aby w okresie styczeń/luty podjąć się energicznej próby wydostania się nad 67 772,9 pkt. Sprzyja nam koniunktura widoczna na wykresach MSCI EM, DJIA oraz DAX zaś benchmark PLN_Index pokazuje, że złoty wciąż ma sporo miejsca do umocnienia się, a to powinno sprzyjać akcyjnej hossie nad Wisłą.
Jaki jest w takim razie zasięg nowej fali hossy i gdzie znajduje się główne wsparcie dla scenariusza hossy?