Oddział estońskiego Inbanku proponuje 3,2 proc. na lokacie 12-miesięcznej i 3 proc. na półrocznej. Na trzymiesięcznej już „tylko” 2 proc. Ale, co ważne, do założenia lokaty nie potrzeba konta osobistego. Niestety, skończyła się promocja w Banku Pekao, który oferował trzymiesięczną lokatę z oprocentowaniem 2,5 proc., półroczną na 2,8 proc. i roczną z oprocentowaniem 3 proc. Ale i tak nie jest źle: obecnie można uzyskać 2,5 proc. na lokacie 12-miesięcznej, 2,3 proc. na lokacie sześciomiesięcznej i 2,0 proc. na lokacie trzymiesięcznej. Nieco zaporowa jest tylko minimalna wartość lokaty: 5 tys. euro. No i trzeba mieć konto osobiste w tym banku.
Można też założyć konto oszczędnościowe w euro – czyli mieć stały dostęp do pieniędzy. Konto Aion Oszczędności oferuje 1,5 proc. do 31 maja, tyle samo można uzyskać przez 120 dni na Nest Koncie Oszczędnościowym Waluta w EUR.
Inne banki nie zamierzają posiadaczy euro rozpieszczać. Oferta premium w Citibanku to 0,5 proc. na 12 miesięcy od 5 tys. euro; 0,4 proc. na sześć miesięcy, 0,3 proc. na trzy i 0,2 proc. na miesiąc. VeloBank daje 0,2 proc. na trzy miesiące od 100 euro.
Pekao jest za to liderem oprocentowania lokat dolarowych. Zmieniają się tylko oprocentowania w poszczególnych okresach. W ubiegłym roku sześciomiesięczna lokata oprocentowana była na 3 proc., trzymiesięczna na 2,5 proc. Oferta obowiązywała tylko do końca września, ale wcześniej miała się skończyć w czerwcu. Tymczasem mamy kwiecień, a promocyjne oprocentowania są wciąż w ofercie. Tym razem jest 3 proc. na lokacie 12-miesięcznej, 2,8 proc. na sześciomiesięcznej i 2,5 proc. na lokacie trzymiesięcznej. Minimalny próg to 5 tys. dolarów. A dalej jest gorzej – 0,95 proc. na rok od 5 tys. dolarów w Citibanku czy 0,9 proc., też na rok, ale od tysiąca dolarów, w BNP Paribas. I dalej w dół.