I aż dziwne, że rynki finansowe dopiero teraz zaczęły to wyraźniej dostrzegać.
Premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, przemawiając tydzień temu w Izbie Gmin, powiedział bardzo ważną rzecz. Zapowiadając zwiększenie budżetu obronnego, zwrócił uwagę, że jest to nie tylko inwestycja w bezpieczeństwo, ale również w odbudowę brytyjskiej bazy przemysłowej. „Wykorzystamy te inwestycje jako szansę, przekujemy wydatki obronne we wzrost, miejsca pracy, kwalifikacje i innowacje” – powiedział.
Słowa brytyjskiego premiera znajdują odzwierciedlenia w badaniach ekonomicznych, które dowodzą istnienia korelacji pomiędzy wydatkami zbrojeniowymi a wzrostem PKB i ograniczeniem bezrobocia. Tym samym Europa, która miała dotychczas duży problem ze wzrostem gospodarczym, właśnie dostała gospodarczego gamechangera. Można zaryzykować tezę, że europejska gospodarka jest właśnie na progu mocniejszego przyspieszenia gospodarczego. Aż dziwnego, że rynki finansowe, żeby to dostrzec, potrzebowały piątkowej kłótni w Białym Domu prezydentów USA i Ukrainy czy też pojawiającej się w ostatnich dniach w niektórych mediach wizji wyjścia USA z NATO.
W poniedziałek eksplodowały kursy europejskich koncernów zbrojeniowych. Akcje takich firm, jak m.in. Rheinmetall, Leonardo, Saab czy Dassault, drożały w tempie dwucyfrowym. Do tego pociągu zabrały się również kojarzone z wojskiem spółki z warszawskiej giełdy. Dwucyfrowe wzrosty stały się w poniedziałek udziałem Lubawy, Zrembu i Protektora. W Europie zyskiwały także spółki przemysłowe. W tym producenci stali.
Zmiana postrzegania europejskiej gospodarki (i perspektyw dla europejskiego rynku akcji) tak mocno biła po oczach, że aż dziwne, że warszawska giełda nie poszybowały dużo mocniej w górę. Szczególnie że znalazł się ku temu również silny krajowy bodziec. Mianowicie ostatni odczyt indeksu PMI dla polskiego sektora przemysłowego. W lutym nieoczekiwanie wzrósł do 50,6 pkt z 48,8 pkt w styczniu, nie tylko pozytywnie wyróżniając się na tle większości europejskich indeksów i przebijając rynkowe prognozy na poziomie 49 pkt, ale przede wszystkim pierwszy raz od prawie trzech lat sygnalizując poprawę warunków gospodarczych w polskim sektorze przemysłowym. Stąd też, jeżeli ktoś przez chwilę miał wątpliwości, czy w kolejnych kwartałach wzrost gospodarczy w Polsce będzie dalej przyspieszał, a dynamika polskiego PKB może w 2025 roku przekroczyć 4 proc., to właśnie dostał mocny argument przemawiający za takim scenariuszem. A jeżeli gospodarka przyspieszy, to przyspieszą również zyski spółek. W tej sytuacji jedynie kwestią czasu pozostaje, kiedy ten fakt zaczną dyskontować ceny akcji.