Od czasu wielkiej recesji w 2008 r. akcje z Wall Street wyróżniały się pozytywnie na tle pozostałych parkietów globu. Rynki wschodzące, które do 2007 r. potrafiły błyszczeć generowanymi stopami zwrotu, popadły w niełaskę. Podobnie zresztą wyglądało to w przypadku rynku surowców, który tak naprawdę doznał większego przebudzenia dopiero po ataku Rosji na Ukrainę. Z kolei rynki na Starym Kontynencie doznały mniejszego bądź większego szoku w wyniku kryzysu zadłużeniowego i wiele z nich przez lata tkwiło w marazmie. Wydaje się jednak, że od pewnego czasu widać poprawę i w tym kontekście interesujące są statystyki widoczne od początku tego roku.

Otóż indeks S&P 500 odrobił już praktycznie całość strat z kwietnia i licząc od początku roku, przynosi inwestorom równe 10 proc. stopy zwrotu. To bardzo dobry wynik jak na niecałe jeszcze półrocze. Co interesujące, nieco słabiej na tym tle wypada technologiczny Nasdaq 100, który rośnie o 8,9 proc. Spółki technologiczne w tym roku liderami już nie są i to spora zmiana względem obrazu widocznego jeszcze całkiem niedawno. Ponadto można znaleźć pokaźne grono parkietów z Azji czy Europy, które potrafiły jak dotąd w tym roku pobić swoisty benchmark, za jaki można uznać S&P 500. Na Starym Kontynencie stawkę otwiera włoski FTSE MIB, który wzrósł o pokaźne 16,5 proc. Niewiele słabsze są rynki w Amsterdamie i Atenach, które zyskały już odpowiednio 15,9 proc. i 14,7 proc. Z kolei kluczowy niemiecki DAX wzrósł o 12,4 proc., czyli więcej niż jego amerykański odpowiednik. Nawet krajowy WIG20 nie wypada całkiem blado, gdyż rośnie w tempie zbliżonym do Nasdaq 100. Kiedyś tego typu statystyki byłyby nie do pomyślenia.

W Azji pozytywnie wyróżnia się Tajwan i oczywiście japoński Nikkei 225, które zyskały odpowiednio 17,9 proc. i 14,7 proc. Co jednak bardzo zaskakujące, po bardzo udanym kwietniu depcze im po piętach Hang Seng z Hongkongu, który ze stopą zwrotu bliską 12 proc. wszedł do coraz liczniejszego obozu bijącego amerykański benchmarkowy S&P 500. Ze spektrum surowców ciężko nie wspomnieć o metalach szlachetnych, które ze stopami zwrotu równymi 14,7 proc. w przypadku złota i aż 21 proc. w przypadku srebra i tak nie są najlepszymi w tym roku metalami. Prym wiedzie bowiem miedź, której cena wzrosła już o prawie 30 proc. Co nie mniej interesujące, cena baryłki ropy po korekcie w kwietniu i braku odbicia w maju wciąż, licząc od początku roku, zyskuje praktycznie tyle samo, co Nasdaq 100 czy krajowy WIG20. Pewnie to jeszcze za wcześnie na definitywne odtrąbienie końca przewagi Wall Street nad pozostałymi indeksami, ale z pewnością taktyka koncentrowania się na rynku amerykańskim nie wydaje się już gwarantem bicia pozostałych rynkowych alternatyw.