Praktyczna zasada jest taka, że giełda nigdy nie osiąga dołka przed rozpoczęciem recesji. To sugeruje, że muszą nastąpić kolejne duże spadki, które sprowadzą indeksy poniżej minimów z października 2022 roku. Ale jest jeden historyczny przykład, w którym mimo recesji rynek rósł – tak było w 1945 roku, gdy świat przeżywał techniczną recesję spowodowaną przejściem od gospodarki wojennej do gospodarki czasu pokoju. Po zakończeniu wojny nastąpił ogromny spadek wydatków rządowych, i to jest sytuacja podobna do dzisiejszej, bo pandemiczna gospodarka mocno przypominała wojenną, a teraz rządy i banki centralne wycofują dużą część wsparcia fiskalnego i monetarnego.
Po zakończeniu wojny zarówno konsumpcja, jak i inwestycje prywatne pozostały naprawdę silne. Było to tło intensywnej inflacji, z dużym wzrostem w 1944 roku, lekkim jej spadkiem w 1945 roku i przyspieszeniem w kolejnym roku. Stopa bezrobocia wzrosła w tym czasie do około 4 proc., ale środowisko stóp procentowych było inne, stawki były stosunkowo niskie i płaskie. W 1946 roku nastąpiła mocna giełdowa korekta, a inflacja wróciła z hukiem. Ale II wojna światowa wyciągnęła gospodarkę z trwającego dekadę wielkiego kryzysu.
Gospodarka między kryzysem finansowym 2008–2009 a pandemią covidu z pewnością nie przypominała wielkiego kryzysu, ale biorąc pod uwagę niską inflację i niskie stopy procentowe, wzrost gospodarczy był w tym czasie słabszy, niż można było oczekiwać.
Wydaje mi się, że szok wywołany covidem był dla gospodarki oczyszczający i otrzeźwiający. Przynajmniej w niektórych aspektach, wśród których jest także reindustrializacja Stanów Zjednoczonych i powrót inwestycji na rynek krajowy. To powinno przywrócić równowagę na rynku pracy i zapewnić bardziej dynamiczną i ekscytującą gospodarkę. Warto pamiętać, że korzyści płynące z globalizacji zaczęły być poważnie kwestionowane jeszcze przed wybuchem pandemii. Kryzys łańcucha dostaw podczas covidu dodał swoje do tej debaty. Pandemia pokazała, że trzeba więcej inwestować „w domu”, czyli na krajowym rynku.
W tej chwili rynek przewiduje krótką i płytką recesję, która w dużej mierze wystąpi w 2023 roku lub być może w pierwszym kwartale 2024 roku. Jeśli wbrew tym prognozom będzie głęboka i potrwa do przyszłego roku, to będą problemy na giełdzie. Jednak dużo zależy od ścieżki inflacji i dalszych działań Rezerwy Federalnej. Ale jeśli inflacja spadnie, a ożywienie w 2024 roku pojawi się zgodnie z oczekiwaniami, to na rynek wróci większe przekonanie do wzrostów..