Nowy tydzień na globalnych rynkach akcji rozpoczął się od spadków. W zasadzie od kontynuacji zeszłotygodniowych spadków, gdy niespodziewanie nastroje inwestorów popsuły dane o wyższej od prognoz inflacji w USA, co ponownie wywołało falę obaw przed konsekwencjami agresywnych podwyżek stóp procentowych przez amerykańską Rezerwę Federalną (Fed) i inne główne banki centralne.
Warto natomiast podkreślić, że spadki ominęły giełdę w Warszawie, która od początku poniedziałkowych notowań rosła, chociaż w ciągu sesji zmieniała się grupa spółek ciągnąca w górę indeksy. W efekcie GPW znalazła się wczoraj w wąskim gronie „zielonych” parkietów. To kolejny już w tym miesiącu taki pozytywny sygnał, który z nieco większym optymizmem pozwala spojrzeć na najbliższą przyszłość. Niemniej nikt nie powinien mieć złudzeń, że GPW będzie dalej korygować spadki, jeżeli globalne rynki akcji będą schodzić coraz niżej.
To, w jakich nastrojach inwestorzy będą żegnać tydzień, będzie zależało już tylko od banków centralnych. To będzie zdecydowanie tydzień pod ich znakiem. Zwłaszcza jednego: amerykańskiego Fedu.
Zgodnie z rynkowymi prognozami w najbliższą środę stopy procentowe w USA kolejny raz zostaną podniesione o 75 pkt baz., do 3,00–3,25 proc. To jest pewne. Inna decyzja nie wchodzi w grę. Podwyżka o 100 pkt baz. byłaby zbyt dużym zaskoczeniem dla wszystkich, na co Fed nie może sobie pozwolić. A na ruch o 50 pkt baz. nie pozwala wysoka inflacja.
Sama podwyżka o 75 pkt baz. powinna być już w cenach. Zwłaszcza po ostatnich spadkach na giełdach. Stąd reakcja rynków akcji zależeć będzie głównie od tego, jakie nowe projekcje makroekonomiczne i stóp procentowych opublikuje Fed, i co na konferencji prasowej powie Jerome Powell.