W piątek kurs amerykańskiej waluty znów runął. W efekcie notowania EUR/USD zawędrowały do poziomu najwyższego od początku roku, przekraczając 1,41. To jednoznaczne potwierdzenie trendu wzrostowego trwającego bez większych przeszkód od połowy kwietnia.
Na dodatek wydaje się, że czynniki, które mogłyby doprowadzić do naprawdę pokaźnego osłabienia dolara, jeszcze się nie unaoczniły. W dłuższej perspektywie można sobie wyobrazić, że wraz z oznakami wychodzenia amerykańskiej gospodarki z recesji, pojawi się efekt uboczny w postaci nadmiernej inflacji wspierany pompowaniem pieniędzy w system finansowy przez Fed.
Piątkowemu osłabieniu dolara względem euro towarzyszyło odrabianie strat przez złotego. Kurs EUR/PLN cofnął się poniżej 4,50, czyli poziomu, wokół którego oscyluje już od połowy kwietnia. W niewielkim stopniu na notowania złotego wpłynęły za to dane o PKB w I kwartale, które z jednej strony okazały się nieco gorsze od oczekiwań (wzrost o 0,8 proc. wobec oczekiwanego 1 proc.), ale z drugiej - i tak należą do najlepszych w całej Europie.