Zgodnie z konsensusem Bloomberga główna stopa wzrośnie o 50 pkt baz., do 1,75 proc. Bazując jednak na wycenie kontraktów terminowych, stopa referencyjna może pójść znacznie mocniej w górę. Uczestnicy rynku oczekują, że w grudniu wzrośnie nawet do 2,75 proc. W połowie przyszłego roku jej poziom powinien się zbliżyć do 3,5 proc.

Za agresywniejszym ruchem ze strony władz monetarnych może przemawiać kolejny zaskakująco wysoki odczyt inflacji w listopadzie. W grudniu wskaźnik cen prawdopodobnie przekroczy 8 proc. Chcąc oddziaływać na oczekiwania inflacyjne, bank centralny może się więc zdecydować na mocniejszy ruch. Gdy 20 lat temu inflacja była na podobnym poziomie, to główna stopa wynosiła 19 proc. Papiery dwuletnie były notowane z rentownością przekraczającą 15 proc., a dziesięcioletnie ponad 10 proc. Oczywiście wówczas sytuacja polityczno-gospodarcza naszego kraju była zupełnie inna. Może to jednak pokazywać skalę wyzwań i wagę odpowiedzialności, jaka spoczywa na bankierach centralnych.

Argumentem za silniejszym wzrostem stóp procentowych jest także ostatnia zmiana retoryki Rezerwy Federalnej, której przewodniczący opowiedział się za szybszą normalizacją polityki pieniężnej. Prezes Glapiński w efekcie tej wypowiedzi także zmienił zdanie co do przejściowości inflacji i zapowiedział, że władze monetarne będą się starały ją „sprowadzić do minimalnych poziomów, ale nie kosztem dużego bezrobocia". Chcąc więc podkreślić swoją determinację do obniżenia presji inflacyjnej w kraju, RPP może się zdecydować na podwyżkę stóp procentowych w większej skali. Taki ruch wsparłby też polską walutę, która po wypowiedzi prezesa Glapińskiego istotnie się umocniła wobec euro i dolara.

Z drugiej strony za podwyżką o 50 pkt baz. (a nawet mniej) może przemawiać obniżenie prognozowanej ścieżki inflacyjnej w efekcie ogłoszonej przez rząd tarczy antyinflacyjnej. Dodatkowo spadają ceny ropy naftowej w związku z obawami przed spowolnieniem gospodarczym na świecie po wykryciu nowej mutacji koronawirusa. W ubiegłym tygodniu baryłka ropy kosztowała najmniej od połowy sierpnia.

Biorąc więc pod uwagę te argumenty oraz różne sygnały płynące z banku centralnego, trudno oszacować, o ile jutro wzrosną stopy procentowe. Wydaje się, że prezes Glapiński po raz kolejny może chcieć zaskoczyć rynek. Pytanie tylko, czy taka strategia na pewno sprzyja budowaniu wiarygodności banku centralnego.