Średnia cena ofertowa mkw. mieszkań z drugiej ręki w Warszawie w maju br. to ponad 18,5 tys. zł za mkw., o 3,5 proc. mniej niż rok temu. W Krakowie lokale staniały o 5,9 proc., do 16,4 tys. zł za mkw., we Wrocławiu o 0,4 proc., do ponad 13,7 tys. zł. W Poznaniu przeciętne ceny lokali wzrosły o 0,8 proc., do ponad 11,8 tys. zł/mkw., a w Gdańsku o 3,8 proc., do niespełna 16,3 tys. zł – podaje portal Nieruchomosci-online.pl.
W części mniejszych miast serwis odnotował dużo większe zwyżki. Np. w Kielcach przeciętne ceny mkw. lokali wzrosły o 7,6 proc., do 9,8 tys. zł/mkw., w Gorzowie Wielkopolskim o 6,8 proc., do ponad 7,5 tys. zł, a w Zielonej Górze o 5,5 proc., do 8,9 tys. zł za mkw.
Kredyty i praca
Joanna Lebiedź z Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości na czerwcowej debacie „Rzeczpospolitej” zaznaczyła, że część sprzedających widzi już potrzebę korekty cen. – Spadki cen ofertowych są faktem, może z wyjątkiem Łodzi. Ale Warszawa, Kraków i pozostałe miasta „tanieją” – mówiła.
Za przecenami w największych miastach przemawia m.in. duża oferta. Ale na spadki liczy też część klientów w mniejszych ośrodkach. Uważają, że skoro ma być taniej, to wszędzie, nawet jeśli ich miasto ominęły gwałtowne podwyżki cen.
Rynki mieszkań to jednak rynki lokalne. Jak mówi Piotr Stokłosa, dyrektor Freedom Nysa, choć są pod wpływem trendów krajowych czy globalnych, to niejednokrotnie z nich się wyłamują. – Czasem wręcz płyną pod prąd – mówi. Gdy rynek jest stosunkowo mały, gdy podaż nie nadąża za popytem, to ogólnokrajowy trend np. spadku cen może być przełamany. Na takim rynku lubią też działać inwestorzy kupujący lokale na wynajem.