Changpeng Zhao (znany też jako CZ), założyciel i szef Binance, największej giełdy kryptowalutowej, wielokrotnie zapewniał, że jego firma, w przeciwieństwie do tego co zarzuca się FTX, nie wykorzystywała pieniędzy klientów do własnych celów i jest w stanie obsłużyć wszystkich inwestorów wycofujących pieniądze.
Czytaj więcej
Największa giełda kryptowalut świata przyznała, że w ostatnich dniach doświadczyła większego niż normalnie odpływu kapitału. Zapewnia jednak, że odpływ był daleki od rekordu, depozyty wracają, a ona posiada wystarczająco duże aktywa i nie ma długów.
Wprawdzie Binance ma dłuższą historię niż FTX i przetrwała poprzednie załamanie rynku z końcówki 2017 roku i 2018 r., ale ostatnie dni były dla niej trudne, zaś decyzja Mazars Group jeszcze bardziej zaciemnia obraz finansów Binance i innych graczy z branży.
Słabość rynku walut cyfrowych, która ujawniła się po doniesieniach na temat firmy CZ potęguje obawy, że Binance stała się zbyt dużym graczem na rynku, gdzie, w przeciwieństwie do tradycyjnych finansów, ni ma nikogo, kto mógłby zastopować potencjalny krach, zaoferować wsparcie i zapobiec reakcji łańcuchowej, zauważa Bloomberg.
- Nie sądzę, aby Binance próbowała stwarzać problemy, ale ta organizacja stanowi ryzyko dla nas wszystkich - wskazuje Mark Lurie, szef i współzałożyciel firmy Shipyard Software, dewelopera zdecentralizowanych giełd. Jego zdaniem kontrola znaczącej części rynku przez jednego gracza stwarza duże systemowe ryzyko.