Indeks Popytu na Kredyty Mieszkaniowe w listopadzie urósł o 28,1 proc., co oznacza, że w przeliczeniu na dzień roboczy, banki i SKOK-i przesłały do BIK zapytania o kredyty mieszkaniowe na kwotę wyższą o 28,1 proc. w porównaniu do listopada 2020 r. – wynika z danych Biura Informacji Kredytowej. To wciąż wysokie tempo, w październiku indeks urósł o 19 proc., w sierpniu o 25 proc., w lipcu o 46 proc.
W listopadzie o kredyt mieszkaniowy wnioskowało łącznie 36,08 tys. potencjalnych kredytobiorców. To wprawdzie o 14 proc. więcej niż rok temu (gdy popyt na hipoteki wciąż się odbudowywał po pandemii i banki dopiero zaczynały luzować zaostrzone wcześniej polityki kredytowe, przeszkadzała też druga fala pandemii), ale o 7,4 proc. mniej niż w październiku. Liczba wnioskujących ostatnio maleje z miesiąca na miesiąc, jeszcze latem było ich po 42 tys. miesięcznie, w maju i czerwcu po 48 tys., zaś w rekordowych ostatnio marcu i kwietniu odpowiednio 56 tys. i 51 tys. Nadal motorem wzrostu sprzedaży pod względem wartości jest średnia wielkość wnioskowanego kredytu: w listopadzie było to 338 tys. zł, o 12,6 proc. więcej niż rok temu, to nowy historyczny rekord, co jest skutkiem coraz wyższych cen nieruchomości.
- Pomimo nadal dużego optymizmu panującego na rynku kredytów mieszkaniowych, należy zwrócić uwagę, że od szczytu w marcu br. mamy comiesięczny spadek liczby wnioskodawców w ujęciu m/m. Popyt w ujęciu liczby osób wnioskujących o kredyt traci więc zdecydowanie na impecie. Tym, co nadal utrzymuje wysoki odczyt Indeksu, jest przede wszystkim średnia kwota wnioskowanego kredytu, która w ujęciu m/m rośnie już praktycznie nieprzerwanie (z wyjątkiem stycznia 2021), od 17 miesięcy, czyli od czerwca 2020 r. W przypadku stabilizacji lub spadku cen na rynku nieruchomości średnia wartość wnioskowanego kredytu przestanie rosnąć, co przy spadku liczby wnioskodawców spowodowałoby spadek wartości indeksu – mówi prof. Waldemar Rogowski, główny analityk Biura Informacji Kredytowej.
W październiku doszedł jeszcze jeden negatywny czynnik, który w mojej opinii w sposób istotny może ochłodzić popyt na kredyty mieszkaniowe, a jest nim podwyżka stóp procentowych. W październiku stopy poszły w górę o 0,4 pkt proc., w listopadzie o kolejne 0,75 pkt proc. i stawka referencyjna wynosi już 1,25 proc. Wciąż koszt pieniądza na rynku jest niższy niż przed pandemią (1,5 proc.), ale może to potrwać niedługo. - Uważam, że jest to dopiero początek serii podwyżek. Wyższe stopy procentowe spowodują wyższą ratę odsetkową, a tym samym negatywnie wpłyną na zdolność kredytową potencjalnego kredytobiorcy. Dwie podwyżki stóp procentowych zwiększyły wysokość raty o około 16-18 proc. obniżając zdolność kredytową. Kolejne miesiące będą więc bardzo ciekawe na rynku kredytów mieszkaniowych. Należy pamiętać, że ewentualny spadek popytu na kredyty mieszkaniowe znajdzie swoje odzwierciedlenie w akcji kredytowej po około dwóch miesiącach – dodaje prof. Rogowski.