Od pewnego czasu prowadzi rozmowy w sprawie zakupu call center. Nie wiadomo jednak, czy do transakcji dojdzie. – Analizujemy jej opłacalność i wydaje się, że albo cena za tę spółkę musi spaść, albo my musimy pozyskać taniej kapitał – mówi Bieńkowski.

Dodaje, że trwają też rozmowy w sprawie zakupu innego podmiotu. – To „mieszanka” call center i aktywnej sprzedaży (przedstawiciele handlowi – red.). W tym przypadku zamierzamy najpierw kupić 51 proc. udziałów – zapowiada. Nie zdradza, która to spółka i jakie są jej wyniki. – Skala jej działalności nie jest wielka, ale jej rezultaty są obiecujące – podkreśla.

Giełdowa spółka zamierza też rozwinąć swoją sieć sprzedaży detalicznej. Teraz liczy ona 53 punkty zlokalizowane m.in. w sklepach Media Markt. – Na koniec 2010 roku tych punktów ma być około 100. Możemy to osiągnąć dzięki rozwojowi organicznemu lub przez akwizycje – mówi.

Żeby sfinansować zakupy, Arteria prawdopodobnie wyemituje obligacje. – Pierwsza transza miałaby wartość maksymalnie 10 mln zł – mówi prezes. Dodaje, że w dłuższej perspektywie spółka rozważa również wypuszczenie akcji. – Jednak mogłoby do tego dojść najwcześniej za 1,5 roku – mówi.Teraz w skład grupy wchodzi m.in. call center Gallup, sprzedająca produkty Citibanku spółka Rigall Distribution oraz agencja reklamowa Polymus. Całoroczne wyniki grupy zależą w dużej mierze od IV kwartału.

To właśnie wtedy wypracowuje ona gros sprzedaży. – W tym roku czwarty kwartał jest poniżej oczekiwań – nie ukrywa Bieńkowski. Zaznacza jednak, że wszystkie spółki zależne na koniec roku będą na plusie. Narastająco, po trzech kwartałach grupa ma 98,8 mln zł przychodów oraz 3,7 mln zł zysku netto. – Przyszłoroczny zysk będzie wyższy od tegorocznego, a obroty wzrosną co najmniej o kilkanaście procent – zapowiada szef Arterii.