Przez cały ubiegły tydzień kurs Bomi spadał. W sumie akcje straciły na wartości ponad 42 proc. Dziś najwyraźniej przyszedł czas na odrabianie strat. Na otwarciu sesji akcje zdrożały o 2 proc. Około godziny 14.00 wyceniano je na 6,4 zł, po zwyżce o prawie 5 proc. Właściciela zmieniło już ponad 0,7 mln papierów, a obrót nimi przekroczył 8,8 mln zł.
Ubiegłotygodniowe spadki wynikały z opublikowanych bardzo kiepskich wyników za III kwartał. Okazało się, że spółka musi przejść gruntowną restrukturyzację. Ten rok zakończy ponad 102 mln zł na minusie. W 2011 r. ma już się pojawić zysk netto na poziomie 19,2 mln zł, a w 2012 r. ma on wynosić 49,3 mln zł.
Teraz największą bolączką Bomi są nierentowne delikatesy. Segment dystrybucyjny radzi sobie całkiem nieźle. Nowa strategia, zatwierdzona już przez radę nadzorczą zakłada, że Bomi znacząco poprawi rentowność sklepów. Rezerwy zawiązane na optymalizację sieci mogą wynieść w tym roku ponad 50 mln zł.
W III kwartale grupa miała około 30 mln zł straty operacyjnej, wobec 6,7 mln zł zysku przed rokiem. Strata netto wyniosła 27,8 mln zł wobec 3,4 mln zł zysku w analogicznym okresie 2009 r.