Kaufland twierdzi, że nie zapłaci, bo towar się zepsuł. Chodzi o zdarzenie z sierpnia 2011 r. Przerwa w dostawie prądu spowodowała, że temperatura w chłodni Jago wzrosła o ok. 10 stopni Celsjusza. Kaufland na tej podstawie odmówił odbioru towaru. – Mając na uwadze obowiązujące przepisy i dbałość o zdrowie klientów, dział kontroli jakości uznał nieprawidłowo przechowywane towary za nienadające się do sprzedaży – skomentowała Marta Waląg, reprezentująca Kaufland.
Jago podkreśla, że ubezpieczyciel wypłacił już Kauflandowi 3 mln zł odszkodowania. – Nie chciałbym wchodzić w szczegóły, ale sprawa jest dla mnie bulwersująca. Nasza spółka-córka (Jago Logistyka-red.) nie otrzymała należnych 2,7 mln zł, nie ma towaru i nie ma odszkodowania, a ogromna ilość 80 tirów dobrej żywności zostanie zmarnowana – powiedział prezes Jago Grzegorz Winogradzki. Stwierdził, że dwie niezależne ekspertyzy potwierdziły, że żywność nie była zepsuta. Kaufland jest innego zdania. Powołuje się na stanowisko Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Odebrane z chłodni towary Kaufland zamierza odsprzedać innej firmie, która ma je przerobić na paszę dla zwierząt.
- Wartość uszkodzonego towaru stała się szkodą firmy Kaufland, która została potrącona z należnościami Jago. Rozliczenie to dokonane zostało zgodnie z obowiązującymi przepisami i wiążącą strony umową. Po zakończeniu postępowania likwidacyjnego przez ubezpieczyciela Kaufland dokona końcowego rozliczenia z Jago – poinformowała Marta Waląg.
Jago jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Zarząd spodziewa się, że jeszcze w tym miesiącu sąd podejmie decyzję w sprawie rozpoczęcia postępowania upadłościowego.
- Zależy nam na czasie, bo mamy zablokowane konta i niewiele możemy zdziałać. Nasza propozycja jest taka, aby w ramach układu część wierzytelności została zamieniona na akcje Jago – powiedział prezes.