Handlująca odzieżą damską spółka poprawia wyniki i powoli wychodzi na prostą. – Bez opóźnień realizujemy założenia układu zawartego z wierzycielami w 2010 r. Do spłacenia pozostał nam tylko jeden bank, PKO BP – mówi Mirosław Misztal, prezes Monnari i główny akcjonariusz mający 25,76 proc. akcji. Do końca 2013 r. firma miała do spłacenia 66 mln zł. Misztal nie chce ujawnić, ile z tej kwoty pozostało do zapłaty.
Trzeba zmniejszać koszty
Po trzech kwartałach Monnari zanotowało 0,2 mln zł zysku netto, kiedy przed rokiem było 8,7 mln zł pod kreską. – IV kwartał przebiega dla nas powyżej założeń. Oceniam go pozytywnie. Nasze kolekcje sprzedają się dobrze. Zakładamy, że zakończymy ten rok wynikiem netto na plusie. Na razie jest za wcześnie, aby podawać konkretne liczby. Jednak obecnie klientki są bardziej zachowawcze, dłużej zastanawiają się nad wyborem odzieży. Staramy się dostosować do ich oczekiwań, przy czym średnie ceny kolekcji pozostawiliśmy na podobnym poziomie do zeszłorocznego – mówi Misztal.
Firma spodziewa się w przyszłym roku spowolnienia na rynku odzieżowym. – Dlatego już zaczynamy przygotowywać się do nowych realiów. Staramy się dostosować ceny i ofertę do możliwości naszej grupy docelowej. Nadal będziemy dążyć do obniżenia kosztów oraz zamierzamy stopniowo zwiększać udział w rynku damskiej odzieży premium – zapowiada prezes Monnari.
Firma nie planuje przedstawiania prognoz finansowych.
– Z powodu bardzo dużej zmienności wielu czynników makroekonomicznych i nastrojów konsumenckich trafne prognozowanie jest obecnie bardzo trudne i łatwo jest wprowadzić akcjonariuszy w błąd – argumentuje Misztal.