Jeszcze kilka tygodni temu drapaliśmy się po głowach zastanawiając się nad impulsem, który mógłby podnieść polski rynek. Argumentów było sporo, brakowało iskry. Teraz pewnie wielu zastanawia się, jak wysoko mogą zawędrować warszawskie indeksy albo co może ten rajd przerwać. Wtorkowa sesja mogła zniechęcić już największych niedźwiedzi. Popyt zadanie rozłożył sobie na dwie części. Pierwszą zrealizował na półmetku sesji, a po kilku godzinach przerwy zaatakował na koniec dnia. Na pierwszą linię poszły banki, których indeks pod koniec dnia rósł o 2,15 proc. Listę dużych spółek otwierał mBank z blisko 4-proc. umocnieniem. Ale w czołówce były też CD Projekt i LPP. Gorzej zaś zaprezentowało się KGHM, które najwyraźniej w poniedziałek zawędrowało za wysoko. Na szerokim rynku błyszczało z kolei CCC, które pobiło oczekiwania rynkowe.

WIG20 zamknął wtorkową sesję na poziomie 2535 pkt przy 1,1-proc. umocnieniu. Była to czwarta z rzędu wzrostowa sesja indeksu dużych firm, a tegoroczny dorobek urósł do 15,7 proc. Przypomnijmy, że zeszłoroczne rekordy WIG20 ustanowił w okolicach 2600 pkt. WIG z kolei poprawił notowania o 1,22 proc., finiszując na 90993 pkt z dziennym maksimum na prawie 91103 pkt, co oczywiście jest jego nowym rekordem.

Jakby tego było mało, to zwyżkom krajowych indeksów towarzyszy wyraźne umocnienie złotego, zwłaszcza wobec dolara. We wtorkowe popołudnie kurs USD/PLN zniżkuje o 0,7 proc., do 4,03 zł. Notowania euro osuwają się o 0,3 proc., do 4,17 zł. Kurs głównej pary walutowej sięga 1,034, co oznacza 0,4-proc. wzrost. Nastroje na rynku walut mogą się jednak dziś jeszcze zmieniać w reakcji na wystąpienie Jerome Powella, szefa amerykańskiej Rezerwy Federalnej.