Nie trzeba daleko sięgać pamięcią, żeby przypomnieć sobie dni, w których krajowy rynek raził słabością. W środę było jednak całkiem inaczej. Warunki zewnętrzne były co prawda sprzyjające, ale krajowe indeksy utrzymywały się przez cały dzień bardzo wysoko w tabelach. To co cieszy, to wyraźne przełamanie się WIG20. Indeks dużych spółek co prawda nie zakończył sesji na dziennych maksimach, ale i tak urósł o 1,28 proc., do niemal 2363 pkt. Tym samym wrócił do poziomów ostatnio widzianych pod koniec września, wybijając się ponad szczyty z IV kwartału zeszłego roku. Bohaterów było oczywiście wielu, ale największym było PKO BP, które wzbiło się na nowy historyczny rekord, kończąc dzień z 4,5-proc. umocnieniem.
Pewien niesmak może budzić fakt, że nad dzienną świecą WIG20 i WIG wyrysowały się dość spore cienie. Podobne układy można było dostrzec na głównych europejskich parkietach. Inwestorzy spoglądali na rynek amerykański, gdzie S&P 500 walczył o wejście na nowe historyczne szczyty.
Co ciekawe, środa przyniosła nie tylko wyraźne umocnienie krajowych indeksów akcji, ale także i złotego (euro znalazło się najniżej od pięciu lat) oraz obligacji skarbowych. Rentowności papierów dziesięcioletnich zniżkowały pod koniec dnia o 14 pkt baz., do 5,84 proc.