Kluczowym wydarzeniem piątkowej sesji był raport z amerykańskiego rynku pracy. Oczekiwano, że stopa bezrobocia utrzyma się na 4,2 proc., ale okazało się, że spadła do 4,1 proc. Taki odczyt na nowo ustawił oczekiwania, a dokładniej – umocnił trendy z ostatnich tygodni odnośnie do kolejnych kroków Fedu. Przewodniczący Rezerwy Federalnej już w grudniu rozczarował inwestorów, jeśli chodzi o tempo cięć stóp, a piątkowy odczyt jastrzębią retorykę prawdopodobnie jeszcze wzmocni. Indeksy akcji, szczególnie amerykańskich, zareagowały wyraźnym spadkiem. Jak głęboka może być korekta? O wygórowanych wycenach amerykańskich spółek mówiło się już od dawna, aczkolwiek mocny rynek pracy oznacza, że zyski spółek dalej powinny przecież rosnąć.

Krajowy rynek akcji pozostał dość odporny na zawirowania zewnętrzne. WIG20 finiszował z 0,4-proc. umocnieniem, do 2257 pkt. W końcówce sesji indeks polskich dużych spółek, wspierany bankami, nawet odrobił niemal wszystkie straty powstałe po publikacji danych z USA. Inne europejskie indeksy, w tym główne, już tak inwestorów nie rozpieszczały i raczej podążały w kierunku wyznaczonym przez Wall Street. Co ciekawe, nawet przy 1,7-proc. spadku S&P 500 i 2-proc. przecenie Nasdaqa rentowności amerykańskich obligacji dziesięcioletnich rosły (ceny spadały), a za nimi także odpowiedników europejskich.