To była sesja dla inwestorów o mocnych nerwach. We wtorek przez nasz rynek przetoczyła się ogromna przecena. Momentami wyglądało to wręcz na panikę. Było bardzo źle, ale skończyło się "tylko" źle.
Sam początek notowań nie zwiastował jeszcze problemów. Nieśmiało próbowała nawet przebijać się zieleń. Kolejne godziny handlu pokazały jednak, kto rządzi na GPW. WIG20 szybko zszedł pod kreskę i zaczął notować coraz to niższe poziomy. Naszemu rynkowi znów ciążyła geopolityka. Inwestorzy nerwowo zareagowali na podpisanie przez Władimira Putin tzw. doktryny nuklearnej, która przypomniała im o tym, że Polska pozostaje krajem przyfrontowym.
GPW zareagowała na to nerwowo. W pierwszej części dnia spadki przekraczały ponad 3 proc. Już ten ruch robił wrażenie, a najgorsze dopiero miało nadejść. W drugiej połowie dnia WIG20 spadał momentami już ponad 4 proc. Złamany został kolejny okrągły poziom 2100 pkt. Wydawało się, że byki wywiesiły już białą flagę i czekają po prostu na wymiar kary.
WIG20 mógł skończyć dzień gorzej
Na ostatniej prostej popyt się jednak uaktywnił. Oczywiście skala przeceny była tak duża, że o wyjściu nad kreskę nie mogło być mowy. Ostatecznie WIG20 stracił 2,8 proc. Patrząc na przebieg notowań wynik ten i tak można uznać za mały sukces byków. Nasz rynek był już na deskach, ale jeszcze spróbował się z nich podnieść. Czy będzie w stanie podjąć jeszcze walkę? O tym przekonamy się w kolejnych dniach.
W gronie największych spółek jedynie Pepco obroniło się przed przeceną. Akcje tej firmy zyskały 0,4 proc. Reszta spółek była na minusach, a część z nich na bardzo wyraźnych. Stawce spadkowej przewodził Budimex, który stracił 4,3 proc. LPP spadło o prawie 4 proc.