Momentum wciąż sprzyja spadkom. Wskaźnik impetu RSI potwierdza dominację podaży. Za zasłoną dna z początku roku stoi inne wsparcie. Mowa o sierpniowym szczycie z 2023 r. To ten poziom jak na razie stanowi barierę przed rozwinięciem się bessy. Słowo na „B” wydaje się być mocno pesymistyczne, ale zaległości WIG20USD do ostatniego szczytu ocierają się o próg 25 proc. Rok temu po głębszych spadkach indeks zdołał wrócić na wzrostową ścieżkę. W październiku 2023 r. rynek osiągnął punkt zwrotny. Złoty wykonał piwot, a wraz z nim rynek akcji. Podobnie było w kwietniu ub.r. Na powtórkę historii czekają byki, które od miesięcy muszą walczyć o utrzymanie lokalnych poziomów obrony. Obecnie toczy się bój o obronę przez WIG20 wsparcia 2200 pkt. Nie jest to łatwe zadanie. Na szerokim rynku presji na wzrosty nie widać. WIG ma za sobą nieudaną próbę powrotu do kanału wzrostowego. To zwiększa negatywny wydźwięk sygnału, który pojawił się miesiąc temu. Ostatnio jako opór sprawdziła się średnia 200-sesyjna. Wciąż przebiega nad indeksem, co jest oznaką dominacji niedźwiedzi. I to nie lokalnie, ale w średnim terminie. Geometria bazująca w oparciu o kanał wciąż pozwala ursusom patrzeć w kierunku 68 000 pkt. Chyba że wkrótce opór 84 000 pkt zostanie wybity.