Wprawdzie w długim terminie trwa regularna bessa w Szanghaju, ale w krótkim coś drgnęło na wykresach. Shanghai Composite Index ma za sobą najwyższą, tygodniową stopę zwrotu od listopada 2008 r. Wtedy zwyżka o ponad 12 proc. poprzedziła nową falę hossy. Jednakże był to okres, kiedy cały świat podnosił się po mocniejszej dekoniunkturze. Tym razem jest zupełnie inaczej. A w Szanghaju trwa dopiero przebudzenie smoka, który może okazać się nie taki potężny, jak go malują. Inwestorzy kupili jedynie słowa zgromadzenia biura politycznego.
Na efekty będzie trzeba trochę zaczekać
Ale ceny miedzi już eksplodowały. Jednakże w poprzednich przypadkach zryw futures kończył się lokalnym szczytem i zmianą trendu. Po trzech tygodniach rajdu cen surowca, obecnie widać wykupienie. To generuje ryzyko realizacji zysków. Ciekawie przedstawia się sytuacja w Hongkongu. Kluczowy wskaźnik koniunktury giełdowej Hang Seng Index w jeden tydzień zyskał ponad 12 proc. Momentami podczas piątkowej sesji tygodniowa zwyżka wynosiła najwięcej od ćwierćwiecza. Finalnie bykom udało się pokonać majowy szczyt i otworzyć przestrzeń do dalszych wzrostów. Kolejnym wyzwaniem może być zeszłoroczny sufit. Oby nie było to ostatnie tchnienie smoka...