Jeszcze przed rozpoczęciem piątkowej sesji można było mieć nadzieję, że mimo zbliżających się świąt czekają nas jeszcze jakieś emocje. Podstawą do takiego myślenia były wyraźne spadki na Wall Street dzień wcześniej. Już jednak pierwsze minuty przedświątecznego handlu pokazały, że inwestorzy myślami są bardziej przy świątecznym stole aniżeli na giełdowym parkiecie.
Dzień zaczął się od niewielkiej przeceny. Wynosiła ona około 0,3 proc. Podaż przez chwilę nawet próbowała rozwinąć ten ruch, ale była to tylko sztuka dla sztuki. Brakowało impulsów do działania, a i statystyki dotyczące obrotów jasno wskazywały, że nie ma co liczyć na większe atrakcje.
Nadzieją na próbę większego ruchu była publikacja dotycząca inflacji PCE w Stanach Zjednoczonych oraz tradycyjnie już start notowań na Wall Street. Nawet jednak te wydarzenia nie były w stanie zmącić świątecznego spokoju. Wszystko, na co było stać WIG20, to walka o to, by odrobić niewielkie straty z początku notowań. Sztuka ta ostatecznie się udała. Indeks największych spółek naszego parkietu zakończył notowania na symbolicznym plusie. Zyskał 0,01 proc.
Aby podkreślić poziom emocji rynkowych, a w zasadzie ich brak, warto spojrzeć na dane dotyczące obrotów. W piątek wyniosły one 450 mln zł. Praktycznie cały tydzień byliśmy świadkami niskiej aktywności inwestorów i można oczekiwać, że będzie tak też po świętach.