Centralnym punktem sesji był odczyt amerykańskiej inflacji CPI, która okazała się wyższa od prognoz i wzmocniła oczekiwania, iż amerykański bank centralny będzie zmuszony kontynuować restrykcyjną politykę monetarną. W istocie pod danych z 14:30 pojawiła się nawet wycena, iż listopadowe posiedzenie FOMC przyniesie podwyżkę ceny kredytu o 100 punktów bazowych, a cykl zakończy się na poziomie 5 procent. W takim kontekście musiało pojawić się umocnienie dolara, które zaszkodziło cenom akcji w Warszawie. Naprawdę po danych z USA WIG20 był pod presją spadkową z niemal wszystkich kierunków, ale w finale udało się zredukować spadek właściwie o połowę. Odrobienie części strat wskazuje, iż do końca sesji rynek pozostał wrażliwy na kondycję giełd bazowych. Zachowanie korelacji ze światem pozwala też przyjąć założenie, iż to właśnie rynki bazowe będą dyktowały GPW układ sił, co przesądzi o wyniku tygodnia. Tylko technicznie patrząc WIG20 ma za sobą sesję solidarnego z Wall Street kreślenia nowych minimów bessy i odejścia od psychologicznej bariery 1400 pkt. Wybicie na nowy dołek bessy oznacza też przymus szukania nowych wsparć, z których pierwszym psychologicznym jest rejon 1300 pkt., a technicznym okolice 1250 pkt., gdzie zalega dołek pandemicznej bessy i jednocześnie 100-procentowe zniesienie popandemicznej hossy. W istocie w skrajnym punkcie sesji brakło niewiele więcej niż 6 procent do testowania dołka poprzedniej bessy. Bliskość ważnego wsparcia powinna zacząć zachęcać graczy do nowych zakładów o wyczerpanie spadków lub chociaż korektę ostatniej słabości, ale potencjalny sukces byków jawi się ciągle jako zakotwiczony w sytuacji światowej, a nie tylko w lokalnym układzie technicznym.
Adam Stańczak
Analityk DM BOŚ
Wydział Analiz Rynkowych
Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska S.A.