Sytuacja na kontynencie pozostaje bardzo trudna i wydaje się, że jakikolwiek poważniejszy przełom nie nastąpi bez rewizji scenariusza, w którym oddali się wizja potężnego deficytu gazu zimą. Symptomatyczne jest, że pomimo niezwykle silnych wczorajszych cen surowców, ten jeden wczoraj drożał.
WIG20 spadł wczoraj o 2,87%, mWIG40 o 2,59%, a sWIG80 o 1,17%. Trwające dostosowanie na rynku metali przemysłowych, które pomimo ostatnich dobrych danych z Chin niezwykle silnie reagują na rosnące prawdopodobieństwo globalnej recesji, przyniosło spadek notowań KGHM o 11,78%. Jeszcze silniej (-13,45%) taniało JSW. Wciąż po weekendzie nie mogą podnieść się banki, ale wraz z rozwojem sytuacji w Europie pod presją mogą znaleźć się rafinerie i PGNiG – w kolejnych państwach, aktualnie w szczególności we Francji, w centrum debaty publicznej stawiane są nadzwyczajne zyski spółek z sektora. Wprawdzie do tej pory nie widać większych sygnałów, by „windfall tax” narzucony na kontrolowane przez Skarb Państwa podmioty znajdował się w planach polskiego rządu, ale sytuacja może szybko ulec zmianie, gdyby pojawiła się silna presja opozycji.
Od początku roku euro jest już o 10,4% słabsze względem dolara, funt stracił względem niego 11,8%, a jen 14,8%. Wywołana przez perspektywy recesji aprecjacja amerykańskiej waluty ma jeszcze jedną konsekwencję – eskaluje trwającą kolejny tydzień wyprzedaż surowców. Z perspektywy globalnej gospodarki największym pozytywem wczorajszego dnia jest fakt, że ceny ropy, które rano przekraczały 110 USD/bar. pod koniec dnia po raz pierwszy od maja spadły poniżej 100 USD (WTI). Szerokim echem odbija się analiza Citibanku, który przedstawił prognozę, że w przypadku recesji w USA surowiec mógłby potanieć do 65 USD/bar. na koniec tego roku do 45 USD na koniec przyszłego – tego rodzaju projekcja stoi w jaskrawej sprzeczności ze stanowiskiem większości Wall Street. Scenariusz ten, znajdujący oparcie w potwierdzanej wielokrotnie zasadzie, że do końca okresów recesyjnych w USA ceny ropy spadają do okolic krańcowego kosztu wydobycia, w ograniczonym stopniu będzie naszym zdaniem determinował dalsze krótkoterminowe ruchy. Na rynku wciąż panuje deficyt, a nie tylko nie widać sygnałów, że OPEC jest w stanie zwiększyć produkcję, ale też wbrew oczekiwaniom EIA nie robią tego amerykańscy producenci. Spośród scenariuszy, w których dochodzi do wyraźnej sytuacji spadków obecnej przeceny jedynym, gdzie dochodzi do silnej rewizji popytu w krótkim terminie wydaje się wybuch kolejnej fali pandemii w Chinach, który skutkowałby powrotem do lockdownów (w tej kwestii też zaczyna panować nerwowość). Cykliczne osłabienie popytu wydaje się bardziej tematem na przyszły rok niż najbliższe miesiące.
Tańsza ropa jest jednak naszym zdaniem potężnym argumentem za poprawą nastrojów nawet pomimo skutków, które przynosi dla sektora energetycznego, w szczególności na amerykańskim rynku akcji. S&P 500 notowany w dołku 2,2% poniżej piątkowego zamknięcia w całości odrobiło wczoraj straty, by zamknąć się 0,16% powyżej poziomu neutralnego. Nasdaq wzrósł o 1,75%, ale prawdziwe szaleństwo miało miejsce na spółkach ultrawzrostowych. Notowania ARK Innovation zamykały się 9,1% wyżej niż w piątek.
Ten powrót nie oznacza niestety fali euforii, rynki azjatyckie wyraźnie się dziś przeceniają, o przeszło 2% spada w momencie pisania komentarza Hang Seng, co w części wynika z ponownej nerwowości wokół sytuacji COVID-owej w Chinach. Notowania kontraktów futures na indeksy amerykańskie się korygują. Mimo to spodziewamy się pozytywnego otwarcia w Europie, która odreaguje na starcie handlu wczorajszy zwrot akcji na Wall Street.
W ciągu dnia ponownie może pojawić się presja. Przedstawione zostaną prognozy gospodarcze Komisji Europejskiej, istotny może okazać się wskaźnik ISM dla amerykańskiego sektora usługowego. Najważniejszym wydarzeniem dnia będą „minutki” Fedu. Zapis dyskusji z ostatniego posiedzenia FOMC będzie zapewne analizowany głównie z perspektywy tego, czy członkowie Komitetu zaczynają obawiać się recesji. Niezależnie od tego, czy zostanie odebrany jako „gołębi” i poprawi nastroje zwracamy jednak uwagę, że przy skali zmian, które obserwowaliśmy na rynkach przez ostatnie trzy tygodnie (okres upływający od posiedzenia), ton rozmowy będzie musiał zostać poważnie zrewidowany w lipcu.