W czwartek z rana na krajowym rynku rozbrzmiewało jeszcze echo środowej decyzji Rady Polityki Pieniężnej, która zdecydowała o podwyżce stóp procentowych do 6 proc. Inwestorzy wyczekiwali jednak popołudniowego wystąpienia prezesa NBP, Adama Glapińskiego. Był to także dzień posiedzenia Europejskiego Banku Centralnego. Jasne było więc, że atrakcje raczej nie pojawią się w pierwszych godzinach handlu. I rzeczywiście tak było. Do wczesnego popołudnia WIG20 trzymał się kurczowo okolic poziomu zamknięcia z poprzedniego dnia. Od dołu ruchy indeksu dużych spółek ograniczone były poziomem 1785 pkt. Od góry z kolei barierą był okrągły pułap 1800 pkt. W takiej atmosferze WIG20 doczołgał się do godz. 14. Nie oznacza to jednak, że na poszczególnych walorach wiało nudą. Niemal od startu handlu największą uwagę inwestorów wzbudzał CD Projekt. Niestety, producent gier znów zawodził inwestorów. Kurs spółki stopniowo zniżkował po informacji o wycenie na poziomie 55 zł przez Bank of America. CD Projekt w czwartek utracił poziom 100 zł, kończąc dzień spadkiem o blisko 9 proc.

Przez większość dnia europejskie indeksy akcji nie rozpieszczały inwestorów, a jeden z głównych, czyli niemiecki DAX, szukał dla siebie miejsca na ostatnich lokatach w tabeli. Przewaga podaży za naszą zachodnią granicą rosła, co wpłynęło na atmosferę na krajowym rynku. Po potwierdzeniu przez Europejski Bank Centralny, że w kolejnym miesiącu gotów jest on podnieść stopy procentowe w strefie euro o 0,25 pkt baz., akcje przyjęły dodatkowy cios. Z drugiej strony skokowo wzrosły rentowności (ceny spadały) papierów skarbowych w Europie, m.in. niemieckich, do poziomów z 2014 r. Na krajowym rynku długu rentowności także rosły, ale już drugi dzień z kolei. Oprocentowanie papierów dziesięcioletnich na moment wzbiło się na nowe rekordy w tym cyklu, znów przebijając pułap 7 proc. (jeszcze na początku tygodnia było to nieco powyżej 6,5 proc.). Na koniec dnia było to 6,94 proc. Wygląda więc na to, że po majowej przerwie inwestycje w dług skarbowy znów będą oznaczać straty.

WIG20 w ostatnich godzinach czwartkowej sesji poddał się, kończąc dzień zniżką o 1,4 proc., czyli na poziomie 1767,5 pkt. Możemy więc już mówić o wyłamaniu dołem z ruchu bocznego, trwającego od blisko dwóch tygodni. Indeks dużych spółek wyrysował na wykresie drugą z rzędu okazałą czarną świecę, oddalając się od poziomu 1800 pkt. Przypomnijmy, że przecena na początku maja wyhamowała w okolicach 1700 pkt. Następna sesja - tradycyjnie - w dużym stopniu będzie zależeć od wydarzeń na Wall Street. W piątek z amerykańskiego rynku poznamy wyczekiwane dane o inflacji.