Nastrojów na poniedziałkowej sesji nie poprawią piątkowe notowania w USA. S&P 500 spadł bowiem o 3,6 proc., Nasdaq o 4,2 proc., a DJIA o 2,8 proc. Na tym tle dzisiejsze zniżki w Tokio to pikuś (-0,1 proc. w przypadku Nikkei 225).
Najgorszy początek roku w USA od 1939 r.
Kamil Cisowski, DI Xelion
Ostatnia sesja kwietnia miała zasadniczo dwie bardzo różne odsłony. Rynki europejskie, które rozpoczynały ją na bardzo wyraźnych plusach, zdołały utrzymać większość wzrostów do końca dnia. Stopy zwrotu z głównych indeksów wahały się od 0,52% (FTSE 100) do 1,05% (DAX). Publikowane w trakcie dnia dane inflacyjne potwierdziły jednak niestety, że czwartkowy odczyt inflacji z Hiszpanii to co najwyżej pierwsza jaskółka jakiejkolwiek poprawy, a trend pozostaje niezmienny. W najmniej w strefie euro dotkniętej wzrostami cen Francji CPI wzrosło z 5,1% r./r. do 5,4% r./r. (oczekiwano, że pozostanie niezmienione, HICP w krajach unii monetarnej to już 7,5% r./r. (wobec 7,4% r./r. przed miesiącem). Jedna z największych niespodzianek miała niestety miejsce w Polsce, gdzie inflacja osiągnęła 12,3% r./r. (vs. oczekiwania 11,5% r./r. i 11,0% r./r. w marcu), głównie za sprawą gwałtownych wzrostów cen żywności.
Pozytywnie na rynek oddziaływały jednak odczyty PKB z Włoch, Niemiec, Hiszpanii czy Czech, w odróżnieniu od USA niespodzianki były głównie pozytywne.
WIG20 spadł w piątek o 1,40%, sWIG80 o 0,20%, tylko mWIG40 zamknął się 0,24% na plusie. Marcowe minima naruszyło Allegro, które z przeceną o 5,40% było najgorszym składnikiem głównego indeksu. Wyprzedaż miała szeroki charakter i tym razem słabość GPW trudno zrzucić na jeden sektor – banki wypadały lepiej niż szeroki rynek. O 5,24% taniał Cyfrowy Polsat, o 4,79% Dino, a o 4,32% LPP.