Środowa sesja na naszej giełdzie, podobnie zresztą jak i kilka poprzednich, nie wywołała większych emocji wśród inwestorów. Choć trudno to sobie wyobrazić, była nawet nudniejsza niż wtorkowa, na której przejściowo inwestorzy żwawiej handlowali papierami po doniesieniach z USA o spadku cen nieruchomości. Dzisiaj, z braku jakichkolwiek istotnych danych makroekonomicznych gracze zapadli w zimowy letarg.
Wszystkie najważniejsze indeksy rozpoczęły środę na zielono i pozostały w dodatniej strefie aż do zamknięcia. Wahania kursów były minimalne. Wykres WIG-u 20 przypominał EKG pacjenta, który zakończył życie. Był prawie płaski.
Zakres wahań, prawie do zamknięcia, nie przekroczył 10 pkt. Na pozostałych indeksach sytuacja wyglądała niewiele lepiej. Dopiero w ostatnich minutach sesja nabrała trochę rumieńców za sprawą większych zleceń kupna, które trafiły na rynek i na chwilę rozruszały ospałych graczy.
Na zamknięciu WIG 20 znalazł się na poziomie prawie 2776 pkt. czyli 1,22 proc. wyżej niż we wtorek. WIG zwyżkował o 1,03 proc. do 47911 pkt., WIG 40 o 0,73 proc. do 2828 pkt. a WIG 80 o 0,62 proc. do 12182 pkt. Zwyżki indeksów nie zostały jednak potwierdzone obrotami. Wyniosły tylko 1,07 mld zł zł czyli były o 4,5 proc. niższe niż dzień wcześniej, które i tak były niewielkie bo na rynku brakowało graczy z Londynu obchodzących przedłużone święta.
Na innych parkietach europejskich sytuacja wyglądała niewiele lepiej. Giełdy co prawda od rana zyskiwały na wartości ale gracze kupowali papiery bez entuzjazmu. Podobnie jak na GPW, wahania indeksów były minimalne. O 16.30 francuski CAC 40 zyskiwał 1,1 proc. Niemiecki DAX rósł o 0,5 proc. w brytyjski FTSE o 0,7 proc. Sytuacji nie zmieniło nawet otwarcie giełdy nowojorskiej bo zaczęła ona dzień na poziomach na jakich zakończyła wtorkowe notowania. O 16.30 indeks S&P, podobnie jak i technologiczny Nasdaq, zwyżkował o 0,3 proc.