Na wyraźniejszy ruch w górę rynek jednak ewidentnie nie ma sił. Na szczęście do najbliższego wsparcia pozostał jeszcze pas bezpieczeństwa o grubości około 100 pkt, więc o głębszej korekcie również trudno jeszcze wyrokować.
Ostatecznie w środę WIG20 zakończył dzień na poziomie 2715,71 pkt, zyskując 0,73 proc. Słabiej zachowywały się maluchy i średniaki, które tradycyjnie charakteryzują się mniejszą zmiennością: mWIG40 obronił poziom wtorkowego zamknięcia i finiszował w kolorze zielonym, rosnąc 0,27 proc. Ta sztuka nie udała się jednak spółkom z segmentu warszawskich mikrusów – portfel sWIG80 stracił 0,07?proc.
Krajowa giełda w zwyżkach nie była wczoraj osamotniona. W środę rosły ceny akcji na kluczowych europejskich parkietach. Rynki wchodzące wspierane były także przez wzrost cen surowców, w tym kluczowych dla warszawskiego parkietu: miedzi i ropy. Słabiej zachowywało się złoto, co może świadczyć o słabnącej awersji inwestorów do ryzyka.
Ton wczorajszym notowaniom nadawały między innymi publikacje makro. Krótki przegląd warto zacząć od grudniowej sprzedaży detalicznej, która pobiła oczekiwania analityków. Zakupy Polaków zwiększyły się o ponad 12 proc., czyli najsilniej od września 2008 roku. Wprawdzie wzrosło przy tym bezrobocie, to jednak w grudniu nie jest niczym nienaturalnym. Uwaga inwestorów globalnych skupiona była z kolei na rynku nieruchomości w Stanach Zjednoczonych. Sprzedaż nowych domów wyniosła 329 tys., czyli o około 10 proc. więcej, niż zakładali przeciętnie ekonomiści. Taki wynik potwierdza wcześniejsze oznaki stabilizacji na rynku nieruchomości za oceanem. Poziom cen jest wprawdzie relatywnie niski, na co wskazuje między innymi indeks S&P Case-Shiller, jednak już sam fakt, że rynek łapie równowagę, jest dobrym znakiem dla amerykańskiej i globalnej gospodarki. Dodatkowo, giełdy akcji rozgrzewała atmosfera oczekiwania na wieczorne oświadczenie Fed. Inwestorzy spodziewali się, że władze monetarne nie wprowadzą korekt w planie zasilania rynków w dodatkową płynność.
Najbliższe perspektywy dla warszawskiego parkietu wydają się obiecujące. Poziom klasycznych wskaźników wyceny jest stosunkowo niski, a dobra koniunktura makro powinna zapewnić poprawę wyników przedsiębiorstw. Niemniej jednak niski poziom standardowych wskaźników ryzyka, jak VIX czy iTraxx, a także wysokie zaangażowanie OFE w akcje oraz szykujące się w 2011 roku spore oferty publiczne mogą oznaczać, że na dynamiczne zwyżki przyjdzie nam jeszcze poczekać.